wtorek, 27 czerwca 2023

Oceny za GP Kanady 2023

Wyścig był ponad tydzień temu, ale obiecałem sporządzać oceny za każdy wyścig - zatem i dostarczam. Analiza zajęła mi trochę więcej czasu niż zakładałem, ale starałem się żeby była maksymalnie szczegółowa, i żeby przez nieuwagę nie obciążyć jakiegoś kierowcy za grzechy którymi nie zawinił. Starałem się również przygotować screenshoty dokumentujące pewne zdarzenia które opisuję. Oceny te biorą udział w moim projekcie oceniania kierowców przez wszystkie weekendy tego sezonu - póki co tabela jest nieco dziurawa, bo wciąż nie nadrobiłem Miami, Monako i Hiszpanii - ale mam gotowe oceny za Bahrajn, Arabię Saudyjską, Australię i Azerbejdżan, które opublikuję na dniach.

A tymczasem, przechodzimy do ocen za GP Kanady 2023. Kierowców opisuję w kolejności sklasyfikowania na mecie wyścigu. Dla swoich potrzeb przyjąłem skalę od 1 do 10, wliczając w to połówki. Dopuszczam również brak oceny za cały weekend, jeżeli uznam że kierowca nie dostał okazji aby się wykazać - co ważne, musi to być brak szansy nie ze swojej winy, i taki przykład znalazł się w tych ocenach. Dla mojej wygody, kierowców oznaczam trzyliterowym skrótem, identycznym z tym jakie dostają od realizatorów transmisji. Jako bonus, przyznaję również cztery indywidualne nagrody - gwiazdki w kolorze złotym, srebrnym oraz brązowym (słusznie wam się to kojarzy z medalami), a także mniej pozytywna nagroda, choć w odcieniu złota - jako wyraz napiętnowania za fatalny występ.


VER 9.5 - Absolutna dominacja, znowu. W kwalifikacjach nigdy nie był zagrożony przez nikogo, w Q3 już pierwsze okrążenie zamknęło temat - a potem zdążył dołożyć jeszcze sekundę na drugim kółku. Na starcie nie był zagrożony przez słabo startującego ALO, odjechał sobie na bezpieczny dystans nad HAM, zjechał na pit stop gdy na torze pojawił się SC - w dalszym ciągu zero zagrożenia. Bezpiecznie rozegrany restart, szybki odskok na sekundę, dalej zero zagrożenia. Wyraźnie nie wykorzystywał pełnej mocy samochodu i sobie jechał na luzie, o czym świadczy błąd i najechanie na krawężnik pod koniec wyścigu - wyratował to, a sam błąd w mojej ocenie wynikał z braku koncentracji. W wywiadach po wyścigu narzekał na problemy z utrzymaniem opon w odpowiednim oknie temperaturowym, szczególnie twardych opon - co znowu świadczy o tym, że w ogóle nie cisnął. Mimo takiego rozluźnienia, mimo uderzenia ptaka i prawdopodobnie przytkanego wlotu powietrza do hamulców, wciąż jechał szybciej niż Alonso i Hamilton. Złomowanie reszty stawki, dość brutalne. Do drugiego Wielkiego Szlema z rzędu zabrakło tylko najszybszego okrążenia - podobnie w sumie jak w Monako. Gdyby nie wypadek Leclerka w Miami i strach przed deszczem w Monako, mógłby mieć już czwarty z rzędu. Sam jednak stwierdził, że najszybsze okrążenie go nie interesuje - a i tak zrobił trzecie najszybsze w całym wyścigu, na okrążeniu na którym jednocześnie robił dość mocny lift and coast (+0.198s do drugiego Hamiltona).


ALO 8 - W kwali zaprezentował się z dobrej strony, pokonując obydwa Mercedesy i Ferrari. Z Hulkenbergiem w sumie przegrał tylko dlatego, że Hulk dostał szansę dokończenia drugiego okrążenia, a Alonso nie. Sędziowie jednak wyprostowali tą anomalię i sprezentowali dziadowi P2. Sam Alonso uniósł się jednak honorem i postanowił wrócić na P3 jeszcze przed pierwszym zakrętem, konsekwentnie realizując swoje słynne "świetne starty". Utrzymywał się jednak blisko za Hamiltonem, zagrażając mu manewrem wyprzedzania. Nie zdążył jednak go wykonać przed wyjazdem Safety Cara - ale już w boksach było blisko przejęcia pozycji. Aston Martin wykonał szybszy pit stop, ale Hamilton zdążył wyjechać przed samochodem Alonso. Oczywiście Drama Queen musiał się wykazać, próbując udowodnić sędziom że Hamilton prawie na niego najechał, i należy przyznać mu karę za Unsafe Release. Na powtórkach jednak widać, że Hamilton zdążył wyjechać całym samochodem przed Alonso zanim ten musiał odpuścić gaz, co faktycznie zrobił - a do tego dorzucił manewry kierownicą, żeby jeszcze mocniej podnieść dramaturgię. Przygotowałem mały zlepek screenshotów, aby pokazać że do kolizji by nie doszło. Nie udało mi się złapać idealnej klatki w której Alonso puszcza gaz, ale dzieje się to między screenshotem czwartym a piątym. Z jednej strony reakcja jest naturalna, bo odpuścił gaz i próbował uciekać kierownicą, ale potem szarpał nią jeszcze mijając stanowisko Red Bulla, widoczne na ostatnim screenshocie - a wtedy było już dawno po sprawie. Ostatecznie pozycję odyskał w walce na torze, wykorzystując DRS. Tempo na twardych oponach miał całkiem dobre, pozwalające budować przewagę nad Hamiltonem - ale w żaden sposób nie zagrażające Verstappenowi, który wciąż się oddalał. Na drugi pit stop zjechał jako odpowiedź na pit stop Hamiltona, celem uniknięcia jakiegoś psikusa w postaci nieoczekiwanej podcinki. Na drugim komplecie opon tempo było nieco słabsze od szarżującego Hamiltona, spadając do około półtorej sekundy - ale wtedy opony u Hamiltona się poddały, i Alonso bezpiecznie dowiózł P2. W trakcie wyścigu Alonso otrzymał także polecenie znacznego lift and coast, które wykonywał całkiem posłusznie - mimo skarg że chce walczyć o zwycięstwo, i mają mu pozwolić na zużycie całego paliwa. Post factum okazało się, że zespół chciał zagrać bezpiecznie, widząc pewne ryzyko na długim dystansie, a stratę szacowali na 0.1-0.2s na okrążeniu. Nawet na ostatnim okrążeniu czuli zagrożenie, prawdopodobnie mając flashbacki z Węgier 2021. Udało się jednak tego uniknąć, i Alonso ostatecznie ukończył na zasłużonym P2.

Incydent w alei serwisowej między Alonso a Hamiltonem.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

HAM 8 - Mercedes obawiał się, że będzie słabszy weekend, ale Ferrari postarało się aby skończyli na podium. W kwalifikacjach Hamilton pokonał Russella, ale przegrał z Alonso, po pierwszym przejeździe był trzeci, a drugiego nie zdążył nawet dobrze zacząć gdy pojawiła się czerwona flaga. Start do wyścigu wyszedł bardzo dobrze, zdołał wyprzedzić Alonso już na pierwszych kilkudziesięciu metrach, pewnie zajmując drugą pozycję za Verstappenem. Przez chwilę nawet był w stanie w miarę utrzymywać tempo Maxa, jednak już po kilku okrążeniach Verstappen zaczął odjeżdżać, a z tyłu mocno naciskał go Alonso. Było kilka groźnych prób, ale Hamilton skutecznie bronił się przed nimi - aż do Safety Cara. Wtedy obaj zjechali do boksu, i Hamilton "zaliczył przygodę" podczas wyjazdu ze stanowiska. Opisałem ją już w punkcie powyżej, więc nie pozostaje mi napisać nic innego niż fakt, że brak kary jest w mojej ocenie prawidłowy. Po pit stopie tempo Hamiltona było gorsze, wyraźnie nie mógł dogadać się z twardymi oponami - co oznaczało nie tylko stratę pozycji, ale i kilka cennych sekund do Alonso, nawet mimo tego że kierowca Astona Martina dostał polecenie lift and coast. Wyraźnie odżył po drugim pit stopie, gdy założył Mediumy - tempo było mocne, zbliżał się do Alonso, ale jego pogoń skończyła się na poziomie półtorej sekundy straty - od okrążenia 59 ani razu nie zdołał zejść z tempem poniżej 1:16, podczas gdy Alonso był w stanie wykręcić swoje najszybsze okrążenie. A skoro już przy tym jesteśmy - Hamilton prawie zgarnął najszybsze okrążenie, ale na ostatnim kółku zabrał mu je Perez. Bardzo dobry weekend w wykonaniu Hamiltona, po raz kolejny widać że W14B bardziej pasuje Hamiltonowi niż dwie poprzednie iteracje samochodu Mercedesa.


LEC 6 - Weekend zmarnowanej szansy. Helmut Marko w piątek ostrzegał, że Ferrari może naprawdę zagrozić Red Bullowi w ten weekend - i choć ja myślę że raczej było to zdanie na wyrost, to jednak mogę zgodzić się z faktem, że mieli potencjał aby stanowić drugą siłę w ten weekend. Ale po kolei - Leclerc zawalił w Q2. Nie było sabotażu, choć fakt faktem - Charles słusznie prosił o założenie slicków wcześniej - prosił o nie około 13:25 przed końcem Q2, gdy wszyscy oprócz Albona jechali wtedy na Intermediatach. Ferrari chwilę wcześniej powiedziało mu, że deszcz przyjdzie w około 6-7 minut. Sucha linia nie była szeroka, i dogrzanie opon na wilgotnym torze było trudniejsze, wymagając nawet więcej niż jednego okrążenia. Ferrari postanowiło zagrać bezpiecznie - najpierw ustanowić czas na Intermediatach, a dopiero po tym spróbować założyć slicki. Leclerc zjechał chwilę po dwójce Red Bulla, jako szósty kierowca - na około 10 minut przed końcem. Jak późniejsze wydarzenia pokazały, nie było to za późno, bo w podobnym czasie zjechali prawie wszyscy, w zasadzie z wyjątkiem Alonso. Na dodatek jeszcze w boksach Ferrari wypuściło go prosto pod koła Strolla, którego musiał przepuścić - więc już na dzień dobry miał inny samochód przed sobą - a robiąc dystans, musiał nieco zwolnić, co jeszcze bardziej wychłodziło opony. Deszcz faktycznie zaczął chwilę później padać, ale był on stosunkowo lekki i nie uniemożliwiał jazdy na slickach, nie na tym etapie. Na domair złego, na okrążeniu wyjazdowym musiał przepuścić Russella, zjeżdżając z najbardziej suchej linii. Mimo wszystko, większość zjeżdżających zdołała poprawić swoje czasy, w tym Carlos Sainz. Leclerc jednak nie dał rady dogrzać tych opon na tyle, aby ten czas poprawić - i kosztowało go to miejsce w Q2. Choć Charles chciał dobrze, to jednak muszę obniżyć tutaj ocenę za słabe Q2, które ostatecznie ustawiło jego weekend. Po karze dla Sainza ruszał ostatecznie z P10. I już na starcie wykonał ważne zadanie, wyprzedzając Albona. Minus polegał na tym, że utknął w pociągu DRSowym za Hulkenbergiem, jadąc bezpośrednio za Norrisem. Gdy Hulkenberg zjechał na pit stop, pojawiła się szansa na zaatakowanie Norrisa - ale wtedy wypadek miał Russell, i na torze pojawił się SC. Ferrari początkowo chciało aby Charles zjechał do boksu, ale po pytaniu o ustawienie skrzydła Leclerc zaczął sugerować, że może lepiej zostać na torze. Jego inżynier jeszcze w trakcie tej wypowiedzi zaczął krzyczeć, że robią odwrotnie niż Norris - a że Lando zjechał do boksu, to Charles został. Nie ukrywam, że w trakcie oglądania wyścigu uważałem że to błędna decyzja, jednak ostatecznie muszę to przyznać (z ogromnym szokiem) - Ferrari podjęło prawidłową decyzję strategiczną, a Charles awansował na P4. Po neutralizacji tempo nie porywało, nieco odstawał od Alonso i Hamiltona - ale jego opony były starsze, i miał do przejechania całkiem sporo okrążeń, można więc zatem uznać, że był to celowy zabieg mający na celu utrzymanie tych opon jak najdłużej w jak najlepszym stanie. Jednocześnie jego tempo było lepsze niż Ocona, Albona i McLarenów, pozbywając się problemu z jakim musiałby się mierzyć bez interwencji SC. Pit stop zrobili w odpowiedzi na postoje Pereza i Sainza, mając bezpieczną przewagę nad Albonem. Po pit stopie tempo było porównywalne z Alonso i Hamiltonem, więc śmiem twierdzić że niepowodzenie w Q2 kosztowało Leclerka jeżeli nie drugie, to przynajmniej trzecie miejsce. I niestety, muszę obciążyć Charlesa za to niepowodzenie, stąd niska ocena - z czym pewnie wielu Tifosi się ze mną nie zgodzi. Problem w tym, że Charles początkiem sezonu podniósł swoją poprzeczkę wysoko, że tak kosztowny błąd zasługuje na surową karę. Szczególnie biorąc pod uwagę, że przeskoczyło go aż 5 kierowców którzy zmienili opony po nim.


SAI 5 - Przygody Carlosa zaczęły się już podczas sobotniego treningu, kiedy to najpierw blokował Albona (słuszny brak kary, bo to tylko trening - ale w kontekście dalszych wydarzeń, niesmak pozostał), a potem najechał na wilgotną linię i rozbił swój samochód. Błąd nieduży, i nieszczególnie kosztowny - bo mechanicy zdołali poskładać auto na początek kwalifikacji. Drugi błąd zdarzył się w końcówce Q1, kiedy to zablokował nadjeżdżającego Pierre'a Gasly'ego. Tutaj częściową winę ponosi inżynier, który nie poinformował w jasny sposób o nadjeżdżającym samochodzie na okrążeniu pomiarowym. Wręcz przeciwnie, w połowie prostej inżynier poinformował że jest jakiś samochód z tyłu, ale Carlos ma nie zwalniać i nie przepuszczać - i tak też zrobił. Jakieś 200 metrów przed szykaną zobaczył Sargeanta, do którego postanowił zrobić sobie nieco miejsca. Wtedy z lewej nadjechał Hulkenberg, który ominął Carlosa bez problemu. W tym momencie inżynier ostrzegł go, że samochód z tyłu jest 3 sekundy z tyłu. Carlos ustawił się na linii wyścigowej i już miał ruszać, ale wtedy pod łokieć wszedł mu Tsunoda. Sainz rozproszył się tym wyraźnie, i próbował ponownie ruszyć na okrążenie z pewnym dystansem - ale za nim przeleciał Gasly, ścinając szykanę. Sainz podążył za nim i wyprzedził go na prostej startowej, i zaczął robić swoje okrążenie - rozwalając także i potencjalną drugą próbę Gasly'ego. Zgodnie z przepisami, kara jak najbardziej zasłużona, szczególnie że Gasly odpadł na tym etapie kwalifikacji. W Q2 było lepiej, bo zdołał poprawić swój czas z Interów mimo zjazdu po Leclerku, i awansował do Q3. W samym Q3 Ferrari też popełniło błąd, wypuszczając Carlosa jako jednego z ostatnich - za nim były tylko dwa Mercedesy. Niestety dla niego, przełożyło się to na dość słaby wynik, bo deszcz padał coraz mocniej - i zajął on ósme miejsce - sekundę za Oconem i Hulkenbergiem (po jednym przejeździe). Mercedesy pokazały, że mimo wszystko możliwe było wykonanie lepszego okrążenia, będąc szybszym nie tylko od Carlosa, ale i od wymienionych kierowców. Po przyznaniu kary za blokowanie Gasly'ego w Q1, Carlos ostatecznie wylądował na P11, za Charlesem Leclerkiem. Sam start nie był najlepszy, bo od razu zrównał się z nim (i wyprzedził) Sergio Perez, a w pierwszym zakręcie na chwilę przed Carlosa wszedł także i Magnussen. W T2 Carlos jednak wyjaśnił sprawę i zabrał się za odzyskanie pozycji na Perezie - wszedł mu pod łokieć w T6, i próbował atakować od zewnętrznej do T8. Ten drugi manewr nawet i by wyszedł, ale Carlos trochę "za bardzo chciał zostawić miejsce" Perezowi po wewnętrznej, przez co wyszedł szeroko i najechał na krawężnik w T9, co z kolei spowodowało że Perez odzyskał pozycję. Sainz nie poddawał się i dalej zaciekle atakował - w nawrocie Checo jeszcze się obronił, ale na prostej Sainzowi już się udało wywalczyć tą pozycję - ostatecznie okrążenie zamknął zatem z bilansem na zero. Następnym celem był Albon, ale tutaj było naprawdę srogie utrudnienie - bo jechali w pociągu DRSowym za Hulkenbergiem, Piastrim, Norrisem i Leclerkiem - jest to solidna okoliczność łagodząca, bo wyprzedzanie Williamsa na prostej już i bez DRSu nie należy do łatwych, a w takim pociągu jest praktycznie niemożliwe. No i szok, nie udało się wyprzedzić - a pozycję zyskał dopiero gdy wyjechał Safety Car po wypadku Russella. Ferrari zapytało Sainza o opony, i gdy Carlos potwierdził że są w dobrym stanie, postanowili zostać na torze - i gdy samochody przed nim zjechały, Sainz zameldował się na P5. Reszta wyścigu była już raczej spokojna - pozostawał w pewnym dystansie za Leclerkiem, i jednocześnie mając bezpieczną przewagę nad Perezem z tyłu. Na pit stop zjechał jako odpowiedź na próbę podcinki przez Pereza, i bezpiecznie dowiózł P5 do mety. Ferrari miało tempo, ale pozycja startowa już na dzień dobry uniemożliwiła wykorzystanie tego tempa w pełni. I niestety, Carlos miał w tym swój spory udział - bo nawet mimo pokonania Leclerka, i tak startował za nim.

Walka Sainza i Pereza na pierwszym okrążeniu.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

PER 4 - To już przestaje być zabawne. Mieć do dyspozycji najszybsze auto, a nie wejść po raz trzeci z rzędu do Q3? Nawet przy zmiennych warunkach to wydawałoby się niemożliwe, szczególnie jeżeli weźmiemy ubiegłoroczny przydomek "króla torów ulicznych", i dwa z tych wyścigów były właśnie na torach ulicznych, a trzeci na najbardziej objechanym torze w całym kalendarzu. Q1 przeszedł raczej spokojnie, i Q2 też zaczął w dobrym miejscu - na tor wyjechał jako trzeci, więc nie musiał się przesadnie przejmować tłokiem przed nim - byli tam tylko Verstappen i Bottas. W jeździe Pereza na interach widać było taką niepewność, nie atakował krawężników i zdarzały się uślizgi - i było to widoczne w czasach, był 0.8s wolniejszy od Maxa. Zapytany o slicki stwierdził, że jest blisko, i nawet mimo tego, że usłyszał że Albon póki co jest wolniejszy - stwierdził, że to jest dobry moment aby założyć slicki - w tym samym momencie co Verstappen. Checo na pierwszym okrążeniu slickowym musiał jednak robić dystans do Bottasa, i w efekcie nie zdołał dogrzać swoich opon. Teraz czuł się jeszcze bardziej niepewnie, co uniemożliwiło poprawienie czasu - nawet mimo ustawienia baterii na zrobienie dwóch okrążeń pod rząd. Po tym jak Checo zobaczył krople deszczu, stracił chyba całkowicie wiarę w możliwość poprawienia czasu na slickach (bo Max w tym czasie robił zielone sektory, a Piastriemu po paru minutach zdarzył się nawet i różowy - zatem możliwości były), i w trakcie drugiego kółka pomiarowego na slickach wykonał powrót na Intermediaty - a wtedy padało już zbyt intensywnie, i ostatecznie Checo odpadł, zgarniając nędzne P12. Niestety, zbyt szybko powrócili do Interów, bo po tym zjeździe swoje czasy poprawiała jeszcze spora grupa kierowców. Brak pewności siebie Pereza zdecydowanie na tą decyzję wpłynął, więc muszę obarczyć Checo winą za to niepowodzenie. Do wyścigu ruszył na twardych oponach, i mimo tego ruszył całkiem dobrze - w pierwszych zakrętach wyprzedzając Sainza startującego na Mediumach, mimo tego że był po zewnętrznej do jedynki. Ba, nawet postraszył Albona na dohamowaniu do trójki, ale już w T6 znowu musiał przejmować się Sainzem. Carlos zrównał się z nim na dohamowaniu do T8, i nawet wszedł pod łokieć i był z przodu - ale wyjechał za szeroko, co pozwoliło Perezowi wykonać switchback i wejść mu pod łokieć w dziewiątce. Screenshoty dokumentujące zdarzenie znajdują się wyżej. Ostatecznie Perez musiał ulec Sainzowi, gdy ten wyprzedził go na prostej kończącej okrążenie. Chowając się za Ferrari Sainza na dohamowaniu przed szykaną Perez nieco wystraszył Magnussena, przez co ten uciekł na wąski pas trawy przy wjeździe do boksów, a następnie ściął szykanę wracając na tor. Nie widzę tu jednak winy Pereza, zwyczajny incydent wyścigowy stanowiący nawet bardziej efekt gapiostwa Magnussena niż zepchnięcie przez Pereza. Starczy powiedzieć, że Checo zmieścił cały swój samochód, a i jeszcze był odstęp do Magnussena. Na dalszych okrążeniach Perez podążał w pociągu DRSowym, więc nie mogę tutaj strasznie winić za to że nie zyskiwał pozycji. Podobnie jak Leclerc i Sainz, Perez dużo pozycji zyskał poprzez niezjechanie do boksu w trakcie neutralizacji. Strategia zapewne od początku zakładała pozostanie na torze, bo Checo nawet o tym nie rozmawiał ze swoim inżynierem. Dostał jedynie polecenie jechania blisko delty, bo mogło być blisko z Oconem na wyjeździe z boksów. I udało się to, pozycja na torze została przejęta. Po wznowieniu wyścigu za nim zrobił się bufor - Magnussen i Bottas którzy pozostali na torze musieli przepuścić Ocona, ale nim to zrobili, minęło kilka okrążeń - i Perez zyskał w tym czasie prawie 4 sekundy nad Oconem, co defacto zabezpieczyło mu wyścig z tyłu, i mógł skupić się na dwóch kierowcach Ferrari z przodu. Niestety dla Checo, jego tempo było wyraźnie słabsze niż dwóch kierowców Ferrari, i błyskawicznie i jego strata do Sainza przekroczyła 3 sekundy - i ustabilizowała się mniej więcej na tym poziomie, wykraczając ponad 4 sekundy dopiero pod koniec stintu. Przewaga nad Oconem wciąż rosła, co powodowało że Perez jechał wyścig sam ze sobą. Na pit stop Perez zjechał na okrążeniu 37, gdy miał już ponad 6.5 sekundy straty do Sainza. Mimo dobrego stopu (2.3s) Perez i tak wyjechał na tor około sekundę tuż za Albonem. Nie wiem tylko czemu inżynier Pereza podał mu informację, że Albon jest na twardych oponach mających 15 okrążeń przebiegu (ang. Fifteen laps old Hards), podczas gdy w rzeczywistości było to 25 okrążeń. Perez wyprzedził Albona na najdłuższej prostej, przed szykaną - po dwóch okrążeniach po swoim pit stopie, i kontynuował samotną jazdę. Miał wtedy około 4.5 sekundy straty do Sainza, i początkowo zbliżał się do Carlosa, zmniejszając ją do poziomu trzech sekund - jednak po kilku okrążeniach gonitwy Perez znowu zaczął mocniej tracić tempo, i jego strata do Sainza przekroczyła 10 sekund - i wtedy Perez zjechał na pit stop po miękkie opony, aby przejąć punkt za najszybsze okrążenie z rąk Hamiltona. Miał wtedy ponad 27 sekund zapasu nad Albonem, mogli więc sobie na to pozwolić bez większego ryzyka. Najszybsze okrążenie przejął ze sporym zapasem, jednak ten punkcik to zaledwie próba jakiegoś Damage Limitation po kolejnym fatalnym weekendzie, podczas którego Perezowi brakowało tempa i jakiejkolwiek pewności siebie za kierownicą. Trzecie ostrzeżenie, i chyba już ostatnie w walce o mistrzostwo. Teraz ostrzeżenia są w walce o wicemistrzostwo, bo Alonso i Hamilton są bliżej niż mogłoby się wydawać.


ALB 9.5 - Bohater weekendu. W kwalifikacjach już w trakcie Q1 dopytywał o możliwość założenia slicków, czy już pojawił się ktoś odważny (około 6 minut przed końcem), i stwierdzał że może być już nawet możliwość użycia slicków na koniec Q1. Ostatecznie Q1 zakończył na interach, ale podczas zjazdu już dopytywał o prognozy i miał ewidentnie w głowie założenie slicków od początku Q2. I nie uwierzycie, to się właśnie stało - Alex na radiu przewidywał, że większość pojedzie na Interach, na zasadzie "jedno, może dwa okrążenia, i wrócą po slicki". Williams sprytnie wyczekał aż większość kierowców wyjedzie z boksów, aby wziąć wszystkich trochę z zaskoczenia. Albon bardzo dobrze wiedział, że dogrzanie tych opon to będzie problem na kilka okrążeń, dlatego nie zniechęcał się i sumiennie pracował nad temperaturą opon. I opłaciło się to, bo gdy inni zjeżdżali po slicki, Alex robił już różowe sektory. Wszyscy 1:20, a Alex myk 1:19. Dziad na interach 1:19.7, to Albon myk 1:18.7 - widać było pewność siebie na tych oponach, i taki czas wykręcił nawet mimo omijania Sainza stojącego na środku prostej, na dohamowaniu do ostatniej szykany. W Q3 już tak dobrze nie było, bo wyjechał jako siódmy w kolejce - i na koniec jeszcze przesadził, spóźnił hamowanie do szykany, i stracił swój czas. Nie była to duża krzywda, bo stracił tylko pozycję na rzecz Piastriego - i to pierwszy z niewielu minusów w tym weekendzie Alexa. Drugi to start, bo przegrał pozycję z Leclerkiem, jadącym po zewnętrznej pierwszego zakrętu. Ale to naprawdę jedyne rzeczy, do których można się przyczepić - Williams to nie Red Bull, więc nie można oczekiwać tego samego co od Pereza. Inaczej podchodzą do strategii, i nie dziwi pit stop podczas wyjazdu SC, a potem zmiana na strategię jednego pit stopu, priorytetyzując pozycję na torze. Podczas zjazdu do boksu Alex uskarżał się, że Leclerc go wstrzymuje - jednak w rzeczywistości był to Norris. Z Lando w boksach była kolejna przygoda, bo ten wyjeżdżał ze swojego stanowiska serwisowego prosto pod koła. Tutaj było bliżej niż w przypadku starcia Alonso i Hamiltona, i sędziowie kary nie przyznali - początkowo twierdziłem że niesłusznie, i chyba podtrzymuję to stanowisko. Alex musiał odpuścić, a nawet mimo tego było bardzo blisko kolizji. Nieminiej jednak, po pit stopie Alex znalazł się na P12, za dwoma McLarenami - i od początku szukał jakiejś możliwości skorzystania na walce tych dwóch kierowców. Udało mu się zmusić Piastriego do błędu, i w ten sposób Alex zyskał pozycję, gdy Piastri musiał ściąć szykanę. Trzeci minusik za nieudaną próbę wyprzedzenia Magnussena - tym razem to Alex przesadził i spóźnił hamowanie do szykany, i musiał ją ściąć - a to oznaczało, że Piastri odzyskał swoją pozycję. Kilka okrążeń później spróbował ponownie, i tym razem się udało - zmusił Magnussena do zastawienia wewnętrznej, i w ten sposób zaliczył dużo lepsze wyjście z szykany. Miał wtedy już jednak dwie sekundy straty do dwójki McLarena, i pozostawał na takim dystansie aż do momentu w którym te dwa auta zjechały do boksu. Alex pozostawał na torze już do końca wyścigu, i teraz z myśliwego stał się zwierzyną - najpierw atakował go Perez, potem pozory wyprzedzania stwarzał Russell, który tak naprawdę próbował przetrwać w warunkach przegrzewającego się układu hamulcowego, a na końcu przyszła kolej na Ocona. Alex świetnie ustawiał swój samochód w nawrocie i wykorzystywał świetną prędkość swojego samochodu na prostej, i pozwoliło mu to bez większych trudności bronić się przed Oconem. Świetny weekend zakończony na P7, i 6 cennych punktów. Jasne, poprawki w samochodzie na pewno pomogły - ale najbardziej pomógł sobie Alex swoimi decyzjami sobotnimi, bo gdyby miał ruszać z P15, ten wynik nie byłby możliwy do powtórzenia.


Incydent w alei serwisowej z Lando Norrisem.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

OCO 6 - Zawiódł mnie w ten weekend. Niby są jakieś okoliczności łagodzące, bo w piątek stracił połowę jedynego treningu, nie przepracowując programu związanego z oponami. Kwalifikacje były solidne - porażki z Verstappenem, Alonso i Mercedesami można było się spodziewać, ale z Hulkenbergiem już raczej nie. Z Norrisem też wygrał tylko dlatego, że Ocon zdołał ukończyć drugie okrążenie pomiarowe. Na starcie wyprostował tą porażkę z Hulkiem, ale niesmak pozostał. Z jednej strony oddalał się od Hulkenberga, a z drugiej mocno odstawał tempem od Mercedesów. Zjechał do boksu podczas neutralizacji, będąc wywołanym przez zespół - a samemu nie zgłaszając uwag wobec tej decyzji. I nie dziwię się, w tamtym momencie też mi się wydawało że jest to logiczna i prawidłowa decyzja. Minus był tylko taki, że za nim znaleźli się kierowcy którzy nie zjechali, i właśnie z takimi dwoma doszło do starcia na linii Samochodu Bezpieczeństwa na wyjeździe z boksów. Ocon był przekonany, że na kresce pojawił się przed Magnussenem, który wyprzedził go już po tej linii - a chwilę później wyprzedził go także i Bottas. W mojej ocenie Ocon miał rację tylko co do Bottasa, Magnussen na tej kresce był o ułamki sekundy wcześniej - z kamer na samochodzie Ocona i Magnussena nie widać drugiego kierowcy, zatem moją wersję muszę oprzeć na onboardzie z samochodu Bottasa. Po wznowieniu zarówno Magnussen, jak i Bottas pozostali przed nim - po trzech okrążeniach Bottas przepuścił Ocona, a chwilę później zrobił to także i Magnussen - obaj zrobili to w ramach poleceń od swojego zespołu. Ocon mial jednak już wtedy kilka sekund w plecy do Pereza, jednak jak się okazało - nie miało to większego znaczenia, bo i tak nie był w stanie za nim nadążyć. Nie budował też zbyt dużej przewagi nad Bottasem, wzrosła ona tylko symbolicznie ponad 3 sekundy. Na drugi pit stop zjechał na okrążeniu 36, ponownie zakładając twarde opony - i wyjechał około 7 sekund za plecami Russella. Gonił go całkiem skutecznie, wchodząc w zasięg DRSu po około 15 okrążeniach. Chwilę później Russell wycofał się z wyścigu, a przeciwnikiem do wyprzedzenia w walce o P7 stał się Alex Albon - i miał na to 15 okrążeń. Nie mógł sobie pozwolić na zbytnią kreatywność, ponieważ tuż za plecami Ocona czaił się Bottas na Mediumach z tym samym przebiegiem co twarde opony Ocona - jakiekolwiek próby szerszego przejazdu nawrotu mogłyby zakończyć się jakąś niespodzianką. Na ten problem znalazło się jednak rozwiązanie - na okrążeniu 63 Norris wszedł Bottasowi pod łokieć, chwilowo zwiększając odstęp Ocona nad autem z tyłu do ponad półtorej sekundy. Dało to pewne okno możliwości dla Ocona, aby spróbować szerszej linii i zyskania większej prędkości na prostej, aby w ten sposób wreszcie wyprzedzić Albona. Takie okno pojawiło się, i już po jednej próbie tak naprawdę się zamknęło - zapamiętałem to tak jakby okno trwało minimum 3 okrążenia, a tak naprawdę już na drugim okrążeniu po wyprzedzeniu Norris ponownie miał DRS. W tym czasie Ocon miał też problemy z mocno wibrującym tylnym skrzydłem, na co uskarżał się właśnie Norris - i domagał się przyznania kary, lub flagi czarno-pomarańczowej. Możnaby to potraktować jako okoliczność łagodzącą, ale zarówno kierowca, jak i zespół, stwierdzili że nie przeszkadzało to w żaden sposób, i jeżeli zaburzało aerodynamikę - to nie wpływając na sterowność samochodu. Szkoda tego weekendu, bo przy lepszej strategii, mogliby się pokusić o lepszy wynik. P7 na pewno było na wyciągnięcie ręki, a przy dużej dawce (bardzo dużej) farta może nawet i P4. 


Wyścig Ocona i Magnussena do linii Samochodu Bezpieczeństwa. Kto był pierwszy?
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

STR 5 - Wyratował ten weekend do poziomu "gdyby po prostu pojechał słaby wyścig". Sobota zaczęła się raczej słabo, szczególnie jak na gościa który uchodzi za całkiem dobrego w deszczu - do końca był na krawędzi eliminacji w Q1, ale jego ostatnie okrążenie zapewniło mu awans. Awans - tak, ale i tak sekundę w plecy do Alonso. Awans - tak, ale ledwo o -0.069s wygrał z Tsunodą. W Q2 nie było lepiej - gdy pierwsi kierowcy zjechali już po slicki, Stroll zaliczył spina na Intermediatach. W momencie w którym Leclerc zjechał do boksu po slicki, Stroll założył drugi komplet Intermediatów, kompletnie przegapiając okienko na slicki, i kończąc kwalifikacje na P13 - mając sekundę straty do bezpiecznego miejsca. A jakby tego było mało - dostał również i karę za blokowanie Ocona, gdy ten był na szybkim okrążeniu w Q2. Ostatecznie ruszał zatem z P16, i start wyszedł mu dobrze - atakował Bottasa, i nawet zdołał wejść mu pod łokieć w T1 - wyprzedzając go, a także stwarzając poważne zagrożenie dla Gasly'ego - ostatecznie pozostając za Pierrem, gdy przed Lancem trawkę zaliczył Magnussen. Stroll jednak walczył dalej, wchodząc pod łokieć Gasly'emu w nawrocie - w ostatecznym rozrachunku pozostając jednak za kierowcą Alpine. W szykanie kończącej okrążenie zyskał jedną pozycję ekstra, gdy Magnussen spanikował na widok walczącego Pereza i ściął szykanę. Po pierwszym okrążeniu Lance pozostawał za Gaslym, aby samemu zjechać na okrążeniu 12 - jak się okazało, w najgorszym możliwym momencie, bo tuż przed Safety Carem. Miał jednak trochę szczęścia, bo zdołał przeskoczyć Gasly'ego - ale dosłownie chwilę po wyjeździe z boksów Strolla rozbił się Russell, i cała strategia poszła do kosza. Po restarcie znalazł się w pociągu DRSowym, i choć jechał blisko za Hulkenbergiem - nie był w stanie mu zagrozić. Wtedy Aston Martin wpadł na pomysł zmiany strategii, i zrobienie dużej podcinki - miał zjechać do boksu po drugi komplet twardych opon zaledwie 17 okrążeń po pierwszej zmianie, aby na drugim komplecie wykonać 41 okrążeń. Przy zjeździe zaliczył nieco niebezpieczną przygodę, ale wynikającą w pełni z natury zjazdu do boksu - i nie winię tutaj Hulkenberga za zjazd Lance'a na trawę. Strategia ta zakładała równe i solidne tempo w czystym powietrzu, oczekując na zjazdy kolejnych aut - i w ten sposób przejęcie pozycji na torze. Udało się to z Hulkenbergiem, Zhou, Gaslym, oraz Piastrim. Pozycje na rzecz de Vriesa i Magnussena przejął na skutek marnej próby ataku tego pierwszego, i w ten sposób Lance znalazł się na P12. Gdy Norris otrzymał karę, i gdy Russell wycofał się na skutek problemów z hamulcami, nagle przed Lancem otworzyła się szansa na finisz w punktach. Pomocny okazał się Norris, wyprzedzając Bottasa i otwierając Strollowi szansę na zyskanie w ten sposób pozycji. O dziwo, atak się powiódł - na ostatnich metrach tego wyścigu, wykonując swego rodzaju rewanż za GP Azerbejdżanu 2017, kiedy to Bottas na ostatnich metrach odebrał Strollowi P2. Teraz stawka była mniejsza, ale myślę że można to śmiało nazywać rewanżem. Czy P9 ma prawo zadowolić Strolla i zespół Astona Martina? Zdecydowanie nie, szczególnie biorąc pod uwagę że dysponuje drugim autem w stawce. Stroll musi wziąć się do roboty, bo tym autem nie można raz sfarcić i w ten sposób nadrobić całej różnicy punktowej. Wszystko zmierza w kierunku porażki P2 w klasyfikacji konstruktorów, co będzie wyłączną winą Lance'a.

Stroll omijający Hulkenberga podczas zjazdu do boksu.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

BOT 7.5 - Dobry weekend na odbicie się po ostatnich niepowodzeniach, w myśl porzekadła "Szczęściu trzeba pomóc", aczkolwiek mam wrażenie że można było z tego wycisnąć jeszcze więcej. W Q1 pomógł sobie pewnym, szybkim okrążeniem w końcówce Q1, awansując z bezpiecznym zapasem -0.414s. Na Q2 też wyjechali wcześnie, ustawiając się już jako trzecie auto w kolejce. Na długiej prostej podczas okrążenia pomiarowego inżynier poinformował, że znalazł się ochotnik na slicki, i pytanie co Valtteri o tym sądzi - Bottas odpowiedział tylko, że pomyśli jak skończy okrążenie, i wtedy spóźnił dohamowanie do ostatniej szykany. Mimo wszystko stwierdził, że zjeżdżają po slicki, i że tor jest gotowy - plusik za prawidłową diagnozę, minusik za popsute okrążenie. Malutki minusik, bo strata mogła wynieć jakieś 0.3s, a to nie przełożyłoby się na awans do Q3. Na okrążeniu wyjazdowym już w pierwszym sektorze musiał przepuszczać dwa samochody, co dało katastrofalne skutki dla jego opon - zjechał na mokrą linię, i mocno je schłodził - a na dodatek, już w nawrocie zauważył krople deszczu. Widać to było na samym okrążeniu pomiarowym - mocno się ślizgał w wolnych zakrętach, nie będąc w stanie docisnąć gazu aby zacząć przyśpieszać. Oznaczało to niestety, że przegapił okno na ustanowienie mocnego czasu, i zamknął Q2 na ostatnim miejscu. Po wszystkich karach ruszał z P14, wybierając twarde opony. Przełożyło się to na błyskawiczną utratę pozycji na rzecz Gasly'ego, a w pierwszym zakręcie pod łokieć wszedł mu także i Stroll. Na końcu okrążenia tuż przed nim na tor powrócił Magnussen, i Bottas nawet próbował go zaatakować - jednak kierowca Haasa przezornie zamknął drzwi i Valtteri musiał pozostać z tyłu. Dalej nie było lepiej - zaczął tracić dystans do Magnussena, tracąc DRS - ale z drugiej strony z tyłu de Vries też nie stanowił zagrożenia. Po kilku okrążeniach grupa ponownie się zjechała, i wtedy na torze pojawił się Safety Car. Bez zaskoczenia, zespół podjął decyzję aby pozostać na torze - i Valtteri przejął kilka pozycji, awansując z P13 na P8 (wliczając także wyprzedzenie Ocona). Po wznowieniu zespół szybko poinformował go, że będą musieli oddać pozycję Oconowi, co Valtteri podsumował zlepkiem brzydkich słów - i wykonał w dobry sposób na dohamowaniu do szykany, nie tracąc żadnej pozycji. Dostał także komunikat, że Magnussen będzie musiał zrobić to samo, więc wiedział że musi się zaczaić, i w ten sposób dostanie dobrą szansę na wyprzedzenie Magnussena. Kevin przepuszczał Ocona na dojeździe do nawrotu, jednak zrobił to zbyt późno i nie otrzymał DRSu. Valtteri miał DRS, i zaliczając dobre wyjście z nawrotu z łatwością wyprzedził Magnussena. W dalszej części wyścigu raczej kontrolował swoje tempo, starając się zachować opony w jak najlepszym stanie - tracił trochę czasu do Ocona, ale jednocześnie trzymał Norrisa na bezpiecznym dystansie. Zjechał do boksu jednocześnie z Oconem, na okrążeniu 36 - wykonując obronę przed próbą podcinki Norrisa. Udało się powrócić na tor przed McLarenem, ale Norris od razu otrzymał DRS za jego plecami. Dysponował jednak bardziej miękką mieszanką opon, co pozwalało mu skutecznie bronić się przed Norrisem - i jednocześnie próbując zmniejszać dystans do Ocona z przodu. Przyniosło to korzyść w postaci zerwania DRSu Norrisa, i w ten sposób wraz z całą grupą gonił duet Albon-Russell. DRS za Oconem złapał dopiero gdy ten dojechał do wymienionego duetu, i wtedy jednocześnie Norris złapał DRS za Bottasem. Uformował się pociąg, który ustawił wyścig na kilkanaście kolejnych okrążeń. W końcowej fazie wyścigu Bottas zaczął narzekać na graining opon, i to wtedy Norris zaskoczył go na dohamowaniu do nawrotu. Bottas zostawił otwartą wewnętrzną część zakrętu, składając się do normalnego wejścia w zakręt - a Norris opóźniając hamowanie spróbował odważnej divebomby, która okazała się skuteczna. Trochę wspomógł się spychaniem Bottasa na trawkę, przez co ten musiał odpuścić gaz - i po części też przez to kontratak na dohamowaniu do szykany okazał się nieskuteczny. Bottas wiedział jednak, że Norris ma karę - więc jeszcze nic nie było stracone. Niestety dla niego, na ostatnich metrach wyścigu na prostej startowej zaatakował go także i Stroll, który na ostatnich metrach wyprzedził Alfę Romeo. Rewanż za Baku 2017, kiedy to Bottas na ostatnich metrach odebrał Strollowi P2 - teraz Stroll zabrał mu jeden punkcik, bo taka właśnie jest różnica między P9 a P10. Niemniej jednak ten jeden punkcik się Valtteriemu należał, bo widać że Alfa dysponuje słabym samochodem, a mimo wszystko długo dawał radę utrzymać swoją dobrą pozycję.

Valtteri Bottas przyciskany do trawki przez Lando Norrisa.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

PIA 6.5 - Mam mieszane uczucia wobec jego weekendu. Niby fajnie, bezproblemowo awansował z Q1 i Q2, kręcąc bardzo dobre okrążenie już na Interach (dałoby mu awans do Q3, później poprawił jeszcze na slickach), ale potem w Q3 wykręcił słabe pierwsze kółko, a podczas drugiej próby przesadził z gazem na wyjściu z T7 i rozbił swoje auto. Po unieważnieniu czasu Albona i karze dla Sainza, startował z P8, tuż za plecami Norrisa. Zdołał go wyprzedzić w pierwszych okrążeniach wyścigu, zajmując pozycję za Hulkenbergiem - i już na siódmym okrążeniu skutecznie zaatakował kierowcę Haasa na dohamowaniu do pierwszego zakrętu. Trochę szeroko wyszedł, ale zmieścił się w torze, i pewnie przejął pozycję. Na kolejnych okrążeniach oddalał się od Haasa, próbując utrzymać się blisko Ocona z przodu. Zabawę przerwała neutralizacja, podczas której Piastri zjechał do boksu - podobnie jak Ocon z przodu, a także i Norris z tyłu. Przy wyjeździe z boksów Oscar został ostrzeżony o możliwym ściganiu się do linii na wyjeździe z boksów, jednak nic takiego nie miało miejsca - i Piastri mógł spokojnie zająć pozycję za plecami Ocona. Po neutralizacji to jednak szybko uległo zmianie, bo zaatakował go jego partner z zespołu na dohamowaniu do nawrotu - trochę zaskakując Oscara. Ten się nie poddał, i próbował kontratakować na dohamowaniu do szykany, a także i do pierwszego zakrętu - ale nie były to próby skuteczne. Twarda mieszanka niezbyt pasowała Piastriemu, bo chwilę później atakował go także i Albon. Podczas obrony Piastri trochę zbyt agresywnie próbował opóźnić hamowanie, popełnił błąd i ściął szykanę, co oczywiście wiązało się z utratą pozycji. Do obrony mógł używać DRSu za Norrisem, jednak wobec prędkości maksymalnej Williamsa to było za mało. Po kilku okrążeniach nadeszła jednak okazja do odzyskania pozycji, bo Albon zbyt agresywnie dobierał się do Magnussena - i gdy Albon musiał ściąć pozycję, Oscar minął go w dokładnie taki sam sposób jak Albon kilka okrążeń wcześniej mijał Piastriego. Magnussen tracił dystans do Norrisa z przodu, więc stanął się podatny na ataki Piastriego - i po kilku okrążeniach Oscar wyprzedził kierowcę Haasa, wracając do punktowanej dziesiątki. Strata do Norrisa przekraczała jednak 3 sekundy. Oscar zmniejszał ten dystans, jednak w bardzo powolnym tempie - przed pit stopem Norrisa różnica wynosiła nieco ponad 2.5 sekundy, ale opony były w dobrym stanie - postanowili zatem przedłużyć ten przejazd. Zjechał dopiero na okrążeniu 37, i wyjechał z boksu na nowym komplecie twardych opon - jednak co ważne, 4 sekundy za plecami Strolla. Norris wtedy dostał karę 5 sekund za spowalnianie stawki podczas neutralizacji, więc kluczowe było zbliżenie się zarówno do Strolla, jak i przede wszystkim Norrisa. To się jednak nie działo, a wręcz przeciwnie - strata do Lance'a rosła, i zmalała dopiero gdy Lance popełnił błąd - spadła wtedy do poziomu trzech sekund. Na kolejnych okrążeniach znowu rosła do poziomu tuż poniżej 5 sekund, i zaczęła spadać ponownie gdy Stroll dołączył do pociągu DRSowego za plecami Albona. Oscar jechał wtedy pół sekundy szybciej na okrążeniu, samemu dołączając do pociągu na ostatnich okrążeniach wyścigu. Po przyznaniu kary dla Norrisa Oscar ostatecznie został sklasyfikowany na 11 miejscu, tuż za punktami. Widać, że Oscar jest jeszcze w fazie nauki, bo w trakcie wyścigu inżynier podawał mu wskazówki np. na temat wyłączania trybu overtake - że może to zrobić prostym kliknięciem przycisku włączającego ten tryb, bez konieczności ręcznego włączania innego trybu pracy silnika. Nie był to weekend bezbłędny, ale i tak całkiem nieźle jak na pierwszą wizytę na tym torze. Szkoda, że nie udało mu się wyszarpać punktu.

Piastri popełniający błąd podczas walki z Albonem.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

GAS 5 - Ciężko mi go ocenić, bo weekend miał popsuty całkowicie nie ze swojej winy. Najpierw okrążenie które dałoby mu awans do Q2 popsuł mu Sainz, eliminując go po pierwszym etapie kwalifikacji - a potem agresywna i mocno pechowa strategia tylko pogłębiła dołek z którego musiał się wygrzebać. Ostatecznie i tak zakręcił się blisko punktowanej dziesiątki, ale w samym wyścigu nie błysnął najmocniej. Ruszał z P15, jako jedyny z całej stawki założył miękkie opony - liczył na przebicie się w stawce wykorzystując przewagę opon, a potem po pit stopie wykonać podcinkę na jak największej grupie kierowców, korzystając z tego że zjechałby jako pierwszy i miałby względnie "czysty tor", lub nawet wykonując tani pit stop podczas neutralizacji. Start mu wyszedł, na pierwszych metrach objechał Bottasa i wchodził po zewnętrznej do T1 - aby ustawić się po wewnętrznej do T2 i T3. Delikatne przyblokowanie przez Sainza (znowu) wykorzystał Stroll, który postraszył Gasly'ego na dojeździe do T3, jednak Pierre utrzymał swoją pozycję nawet mimo konieczności unikania kolizji z Magnussenem w T4, a także i w T6. Straszył Magnussena atakiem do ostatniej szykany, i udało mu się wymusić na Kevinie spóźnione hamowanie - ten z kolei wystraszył się ryzykiem kolizji z Perezem, i uciekł w kierunku trawki i ściany na dohamowaniu do tej szykany, więc Pierre z łatwością przejął pozycję, ustawiając się za Red Bullem Pereza. Pozostawał w zasięgu DRSu za nim aż do VSC, jednak komenda VSC została wywołana gdy Pierre był już na prostej startowej - i została odwołana gdy był już w zakręcie numer 7 - nie było zatem możliwości wykonania taniego pit stopu. Decyzję tą zespół podjął na okrążeniu 10 - Pierre twierdził, że opony są w dobrym stanie, jednak wtedy do skóry zaczął dobierać się mu Stroll, wchodząc pod łokieć w nawrocie. Wykorzystał wtedy DRS i wyprzedził Pierre'a, więc ten uciekł do boksu aby zmienić opony. Była to decyzja nietrafiona, bo po kilku okrążeniach na torze pojawił się Safety Car - a jakby tego jeszcze było mało, to sam pit stop był dość wolny, około 3 sekundy dłuższy niż powinien być. Wyjechał na ostatnim miejscu, i gdy na torze pojawił się Safety Car, za plecami Gasly'ego znajdował się tylko poobijany Russell. Po wznowieniu przez długi czas jechał w pociągu DRS, jako siódmy wagon za lokomotywą w postaci Alexa Albona - nie dziwi więc, że nie był w stanie wyprzedzić de Vriesa nawet mimo posiadania DRSu. Na okrążeniu 33 uciekł do boksów, aby wyplątać się z korka i jednocześnie spróbować podobnej taktyki jak chwilę wcześniej Stroll czy Zhou. Udało się wyjechać przed Zhou, ale Stroll i Hulkenberg byli kilka sekund z przodu. Dzięki podcince udało się jednak wyprzedzić Tsunodę, a potem de Vries z Magnussenem sami się wyelmininowali z walki, więc Gasly tym manewrem zyskał kilka pozycji, i miał świeże opony. Minus był taki, że reszta kierowców dookoła też miała świeże twarde opony, więc pogoń początkowo nie była zbyt intensywna. To zmieniło się wraz ze zużyciem opon Hulkenberga, którego Pierre dopadł i wyprzedził przy użyciu DRSu. W drugiej fazie opony Gasly'ego sprawowały się dobrze, udawało się zmniejszać różnicę do Piastriego - jednak były to niewielkie różnice, a ostatecznie dopadł go dopiero gdy dogonili pociąg DRSowy za Albonem. Nie będzie to zaskoczeniem, jeżeli powiem że nie wyprzedził już żadnego auta, i ostatecznie ukończył na P12. Powtórzę - Sainz zawalił mu weekend w końcówce Q1, bo nawet awaria w czasie treningu niewiele mu zmieniła - ostatecznie po jego awarii trening nie był wznowiony, a na FP2 auto było już gotowe. Jednak co z tego, skoro musiał startować poza oczekiwaną pozycją nie ze swojej winy. Przydział szczęścia na ten sezon wyczerpał w Australii i Miami, bo ostatnie dwa weekendy były wybitnie nie po jego myśli.


NOR 8 - Weekend niby mocny, ale i tak bez punktów. Na dużym spokoju awansował z Q1, jako drugi kierowca zdecydował się na slicki - i również dzięki tej decyzji na spokoju awansował z Q2. W Q3 był ustawiony jako piąty w kolejce, i zanotował dobry czas - po pierwszych przejazdach zajmując również piąte miejsce, pokonując Ocona czy Sainza, nie mówiąc o słabym okrążeniu Piastriego. Ocon i Hulkenberg przeskoczyli go gdy dostali możliwość ukończenia drugiego okrążenia, więc ostatecznie ustawił się na starcie na P7. Ruszył nawet dobrze, był bliski wejścia pod łokieć Ocona - ale z przodu w T1 przyblokował go Hulkenberg. W T2 także nieco przyblokował go uślizg Hulkenberga, więc bez problemów minął go Piastri. Pozostawał za Piastrim, a później Hulkenbergiem aż do końcówki okrążenia 11 - dostał wtedy DRS i już miał wyprzedzać kierowcę Haasa, ale ten uciekł do boksów. Norris miał wtedy około 3 sekundy straty do Piastriego, i chwilę później na torze pojawił się SC. Norris poinformowany został przez inżyniera o tym, że jest drugim kierowcą, na co Lando zaczął zwiększać dystans do Piastriego. Na niekorzyść Lando działała kamera onboardu, na której widać jak delta spokojnie sobie rośnie powyżej trzech sekund, i dopiero wtedy rusza. W ten sposób zrobił sobie dystans na pit stop, aby nie zostać wyprzedzonym oczekując na możliwość zmiany opon. Na jego niekorzyść, sędziowie w ostatnich latach uszczelnili możliwość takiego spowalniania - zresztą jako precedens podawano incydent z Norrisem z Monzy 2020, choć później podobną przygodę miał np. Valtteri Bottas w Jeddah 2021, i wtedy nie został za to ukarany. Po kilkunastu okrążeniach przyznano mu za to karę 5 sekund, i była ona zgodna z regulaminem (paragraf 55.5 regulaminu sportowego). Ale problemy Norrisa mogły stać się jeszcze większe, bo przy ruszaniu ze stanowiska wyjechał on tuż przed nosem Albona, zmuszając go do zwolnienia. Powtórzę - tutaj było bliżej niż w przypadku starcia Alonso i Hamiltona, i sędziowie kary nie przyznali - początkowo twierdziłem że niesłusznie, i chyba podtrzymuję to stanowisko. To oznaczałoby, że w moim świecie Lando dostałby drugą karę 5 sekund za przewinienia w przeciągu 30 sekund, co równie dobrze mogłoby zakończyć jego wyścig. Poniżej screenshoty dokumentujące to zdarzenie - i uważam, że kara się należała. Sędziowie byli bardzo opieszali z obydwoma wyrokami, bo karę za pierwsze zdarzenie przyznali dopiero 25 okrążeń po fakcie. Lando wiedział, że ma czas do nadrobienia, więc od razu po wznowieniu wziął się do roboty. W nawrocie wyprzedził Piastriego, wykorzystując moment w którym przysnął i pojechał szeroką linią, zupełnie nie spodziewając się ataku z tyłu. Błyskawicznie wziął się także za Magnussena, gdy ten przepuszczał Ocona i stracił pozycję na rzecz Bottasa - fajny manewr na krótszej prostej, po zewnętrznej do zakrętu numer 1. Z Bottasem było trudniej, nawet gdy Valtteri nie miał DRSu - Lando nie był w stanie go zaatakować, i z czasem sam także stracił DRS. Z czasem zaczynał się ślizgać na twardych oponach, więc zasugerował zmianę opon. Inżynier ostrzegł go, że podejmą decyzję w ostatniej chwili, i żeby był gotowy - i faktycznie, instrukcję o zjeżdzie do boksu otrzymał w ostatniej chwili. Wyjechał tuż przed Strollem, i chwilę później został wydany wyrok w sprawie spowalniania kierowców. W odpowiedzi na jego pit stop zjechali także Ocon i Bottas, którzy powrócli na tor przed Lando. Następne okrążenia Norris spędził na próbach wyprzedzenia Bottasa, które powiodły się dopiero na kilka okrążeń przed końcem - i podobnie jak z Piastrim, udało się wejść pod łokieć w nawrocie i w ten sposób zrównać z Bottasem, a potem wykorzystać DRS do odjechania. Na kolejnych okrążeniach próbował naciskać Ocona, zauawżając także niestabilne tylne skrzydło samochodu Alpine. Nie będę tutaj doszukiwał się jakiejś próby władowania przeciwnika na minę, prawdopodobnie każdy kierowca w stawce zgłosiłby dokładnie te same uwagi. Tak czy siak, na ostatnim okrążeniu Lando przypuścił atak, a jakże - w nawrocie, ale musiał wchodzić od zewnętrznej. Mimo tego, nawet mimo DRSu na prostej, Ocon zdołał utrzymać pozycję na torze, zastawiając wewnętrzną zarówno do nawrotu, jak i w szykanie. Lando zrezygnował z prób wciśnięcia się w szykanę za wszelką cenę, i ściął ją, widząc że Ocon nie odpuszcza - jednak stwierdził, że był z przodu na wierzchołku zakrętu. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że jednak tak nie było - fakt, wysunął się do przodu na dohamowaniu, ale nie w zakręcie - i sędziowie również nie uznali, że są tutaj jakieś powody do wszczęcia postępowania. Nie mogę mieć także zbyt dużych pretensji do Norrisa za wstrzymywanie kierowców, to było logiczne następstwo pozycji w jakiej się znalazł - tak samo jak i kara. Miał do wyboru dostać 5 sekund i spróbować je odzyskać na torze, możliwe że jadąc w czystym powietrzu, albo stracić dwie lub trzy pozycje. Ogólnie mocny weekend Norrisa, wyraźnie zagrażał Oconowi o tytuł "best of the rest", ale nie wszystko potoczyło się tak jak powinno. Można mieć też pewne zastrzeżenia do problemów z utrzymaniem się za Bottasem, który miał starsze opony o dobre 15 okrążeń. Weekend dobry, tylko punktów zero.

Norris w walce z Oconem na ostatnim okrążeniu. W tej sytuacji Lando stwierdził, że był już z przodu.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

TSU 6 - Sam długo nie wiedziałem co o nim myśleć. W kwali mam wrażenie że trochę sam przesądził o swoim losie, spanikował w końcówce okrążenia - najpierw przyblokował Hulkenberga w nawrocie, przepuścił go na prostej, i gdy zobaczył Sainza prawie stojącego przed szykaną i dostał komendę "Push now", a chwilę później info że Gasly za nim jest na okrążeniu. To ostatnie okrążenie pomiarowe nie było czyste, i ostatecznie nie dało mu awansu do Q2 - narzekał na podsterowność, i ostatecznie zabrakło mu zaledwie +0.016s. Jakby tego było mało, dostał też karę za blokowanie Hulkenberga, +3 pozycje - oznaczało to start z P19. Z pól startowych ruszył dobrze, wyprzedzając Sargeanta i zajmując pozycję bok w bok z de Vriesem. Wejście obok de Vriesa oznaczało, że musiał pójść bardzo szeroko w T2, i w ten sposób Sargeant odzyskał miejsce. Walczył zaciekle z Amerykaninem na dohamowaniu do T8, i zdołał go tam wyprzedzić atakiem po zewnętrznej. Logan próbował wejść od zewnętrznej do nawrotu, jednak Yuki zdołał się obronić - choć było bardzo blisko kolizji. Obronić się nie udało w szykanie, jednak jak się okazało - Yukiemu i tak było wszystko jedno, bo od początku strategia zakładała zjazd do boksu na pierwszym okrążeniu, założenie twardych opon i jazda ile się da. W czystym powietrzu jego tempo było przyzwoite, jechał na poziomie Ocona - goniąc Zhou powyżej sekundy na okrążenie. Strategię popsuł Safety Car, bo wszyscy chętni zdołali zjechać do boksu i powrócić przed Yukim - natomiast prawie wszystkie samochody zjeżdżające przed neutralizacją lądowały za Tsunodą - jedynym wyjątkiem był wspominany Zhou. Taki Hulkenberg zleciał z P7 właśnie za Tsunodę, który kilka okrążeń jechał jako ostatni. Yuki po wznowieniu znalazł się zap lecami Albona, i starał się korzystać z benefitów jakie dawał DRS za jego plecami (a chwilę później także i Piastriego). Kontakt z grupą Albona stracił wraz z wolno jadącym Magnussenem, i tej straty nie dał rady już odrobić. Na drugi pit stop zjechał trochę w odpowiedzi na podcinkę Gasly'ego, a trochę ze względu na niemożność wyprzedzenia Magnussena - aczkolwiek gdy wydana została komenda zjazdu, Yuki właśnie wyprzedzał Duńczyka. Na nieszczęście Tsunody, pit stop był bardzo długi, przez problemy z prawym przednim kołem - i powrócił na tor za plecami Gasly'ego, ale tuż przed Zhou. Magnussen i de Vries sami sprzątnęli się z drogi, jednak brak DRSu mocno rzutował na tempo Tsunody, który nie był w stanie gonić Gasly'ego. W trakcie wyścigu dogonił i wyprzedził Hulkenberga, mającego spore problemy z utrzymaniem opon - ale to byłoby na tyle z pozytywów. Przy odrobinie więcej szczęścia mógł nawet zakręcić się w okolicy punktów, ale niestety sporą winę ponosi tutaj niepowodzenie w kwalifikacjach. Na plus na pewno tempo po zmianie opon, i fakt że długo był w stanie utrzymywać się w pociągu za Albonem. Na minus - porównanie z innymi występami Tsunody w tym sezonie, którego średnia na pewno będzie mocno zaniżona tym weekendem.


HUL 7 - Fantastyczny wynik w sobotę, i w niedzielę usmażony przez strategię. Z Q1 awansował szczęśliwie, bo jego ostatnie okrążenie było słabiutkie - z Tsunodą wygrał zaledwie o -0.016s. W Q2 było lepiej - udało mu się dobrze dogrzać slicki, i awansować do Q3, i robiąc to okrążenie w momencie w którym Perez wracał na Intery. Najbardziej jednak błysnął w Q3 - w kolejce był jako trzeci, i pierwsze okrążenie było okej, ale nie postawiło nikogo na nogi - to był siódmy czas, +0.1s wolniej od Ocona. Ale drugie okrążenie było zdecydowanie lepsze - przeskoczył na P2, przeskakując wszystkich oprócz Verstappena. Miał masę szczęścia, bo czerwoną flagę włączyli tuż po tym jak ukończył okrążenie pomiarowe. Inżynier upomniał go, że jego delta musi być dodatnia, jednak Nico nie zwolnił wystarczająco - ba, nawet zwrócił uwagę, że piszczało mu do ucha ostrzeżenie o delcie, i na radiu zapanował lekki chaos, czy Nico powinien zwolnić czy jechać szybciej. Przy przekroczeniu delty nie dało się tego wybronić, i karę +3 pozycji należało przyznać. Nie był to start z P2, ale P5 też było dobrym rezultatem, zdecydowanie ponad oczekiwania. I w sumie wyścig to potwierdzał - na starcie przegrał z Oconem, później wyprzedził go Piastri, i bardzo szybko zaczął mieć problemy z oponami. To w sumie powtarzający się motyw w samochodach Haasa, które mają ogromne problemy ze zużyciem opon od początku sezonu. Nie dziwi więc, że przyjęli agresywną strategię, z szybkim zjazdem do boksu - tylko pech chciał, że okrążenie po zjeździe Hulkenberga na torze pojawił się Safety Car, i cała strategia poszła do kosza - a oprócz tego stracił mnóstwo pozycji, bo z P7 (no, P8 - gdyby nie zjechał, Norris byłby już przed nim) wylądował na P15. Powrót do punktów z tego miejsca był już praktycznie niemożliwy, bo utknął w pociągu DRSowym, a chwilę później ponownie dały o sobie znać opony. Problemu nie rozwiązał drugi pit stop, po którym wyjechał na samym końcu stawki - co prawda udało się podciąć Zhou i Tsunodę, ale był zdecydowanie wolniejszy od Piastriego i Gasly'ego, a później wyprzedził go także i Tsunoda. W końcówce postraszył go jeszcze i Zhou, ale Nico zdołał się obronić mimo słabego stanu opon. Nie mogę go winić za brak punktów, bo strategia go usmażyła - ale mogę docenić świetne kwalifikacje, choć za przekroczenie delty na pewno minus się należy. 


ZHO 4 - Kolejny który nie do końca zawinił swojemu niepowodzeniu. Kwalifikacje zaczęły się od problemów z autem, które ciągnęły się przez całe Q1 - i nie będzie szokiem, że zakończył kwalifikacje na ostatnim miejscu. Na starcie był raczej ostrożny, nie pchał się na siłę - uciekł lekko zza dymiącego samochodu Sargeanta (lub coś z niego wyciekało przy ruszaniu?), i jedyną pozycję zyskał gdy Tsunoda zjechał do boksów na koniec pierwszego okrążenia. Na przedostatnim miejscu (pomijając awarię Sargeanta) pozostawał aż do rozpoczęcia pit stopów - Zhou zjechał dopiero podczas wyjazdu Safety Cara, czym zyskał kilka pozycji - przeskakując przed Hulkenberga, Strolla, de Vriesa i Russella. Następne okrążenia spędził w pociągu DRS, cały czas podążając za Tsunodą - aż wreszcie zespół zdecydował się na podcinkę. Pit stop niestety był długi, przez problemy z prawym tylnym kołem. Bez DRSu tempo było słabe, odstawał wyraźnie od Tsunody - i dopiero gdy Hulkenbergowi siadły opony, Zhou zaczął go gonić. Jednak nawet mimo DRSu nie był w stanie mu zagrozić, i ukończył wyścig na P16. Weekend bez historii, do zapomnienia.


MAG 4 - Gorszy z dwójki Haasa, który jeszcze na koniec stał się ofiarą partactwa de Vriesa. W Q1 raczej spokojnie, z zapasem - ale w Q2 już sobie nie poradził tak dobrze jak Hulkenberg. Już podczas pierwszego wyjazdu zauważył, że Albon wyjechał na slickach, i sam zaczął myśleć o tym samym - ale podobnie jak w Ferrari, zespół stwierdził że warto najpierw zrobić jedno okrążenie na Interach. Na jego niekorzyść, na tym pierwszym okrążeniu pomiarowym nadział się na żółtą flagę po tym jak spina zaliczył Stroll - ciężko więc mieć pretensje o słaby czas na tej oponie. Zespół jednak wydał komendę zjazdu po slicki w pierwszych zakrętach po ukończeniu tego słabego kółka - uważam zatem, że bez sensu było kończenie tego okrążenia, ale winę za to ponosi zespół. W momencie w którym zaczęło kropić w nawrocie, Kevin zapytał że może w takim wypadku zostaną na Interach - zespół powtarzał że zjeżdżają, i gdy Kevin odpowiedział że pada - inżynier powiedział mu, że w takim razie ciśniemy kolejne kółko. Było jednak za późno, więc przejechał przez aleję serwisową bez zatrzymania. I żeby dopełnić dowcipu - przejechali to bezsensowne okrążenie i znowu zjechali do boksu, aby założyć slicki. Ostatecznie Magnussen zjechał w takim momencie, że nikt już nie poprawiał czasu na slickach, a Kevin miał je jeszcze niedogrzane. Efektem tego było słabe okrążenie, które jeszcze zakończyło się ścięciem szykany i unieważnieniem czasu, którego i tak by nie poprawił. Certified Ferrari Moment™, tylko że to Haas - więc wyszło jeszcze głupiej niż u Leclerka. Ruszał ostatecznie z P13, i na dzień dobry wbił się pod łokieć Sainzowi - ten jednak kontratakował w T3, delikatnie przyciskając Kevina do trawki. Gdy Sainz zaczął walczyć z Perezem, Kevin czaił się aby pozbierać okruchy z ich stołu - i skończyło się to słabo, bo zagapił się na dohamowaniu do ostatniej szykany i prawie wpadł w Pereza. Salwował się ucieczką na trawkę i ścięciem szykany, co kosztowało go dwie pozycje - spadł za Gasly'ego i Strolla. Starał się trzymać w zasięgu DRSu za Strollem, spokojnie czekając na rozwój wypadków. Podczas neutralizacji pozostał na torze, dostając swój oczekiwany rozwój wypadków. Podczas wyjazdu ścigał się z Oconem do linii Samochodu Bezpieczeństwa, i w mojej ocenie - wygrał ten wyścig. Zespół wystraszył się jednak komunikatu, że sędziowie przyglądają się tej sprawie, i postanowili oddać tą pozycję. Oddał ją na okrążeniu 20, odpuszczając przed nawrotem - jednak co najważniejsze, za punktem detekcji DRSu. To okazało się fatalną decyzją, bo po chwili atakował go Bottas, a do obrony nie miał DRSu za plecami Ocona. Valtteri wyprzedził go jeszcze przed szykaną, a jakby tego było mało - na prostej startowej zabrał się za niego jeszcze Lando Norris, i on także wyprzedził Kevina. Z P7 na P10 w nieco ponad 30 sekund. Chwilę później za walkę z nim zabrał się także Albon, ale tutaj obrona się udała - Albon ściął szykanę i chwilowo Kevin miał go z głowy, ale z kolei za wyprzedzanie zabierał się Piastri. Po chwili zarówno Piastri, jak i Albon ostatecznie wyprzedzili Magnussena. Długo pozostając na torze po chwili musiał się bronić przed Tsunodą, a potem de Vriesem - i doszło do tego przekomicznego manewru wyprzedzania. Na plus na pewno fakt, że Kevin był już tak wściekły, że po prostu zastawił de Vriesa, żeby ten nie wyjechał wcześniej. Po tym zjechał do boksu i zajął się samotną jazdą przez drugą połowę wyścigu, nie mając realnych szans na jakąkolwiek pozycję wyżej. Taktyka posypała się właśnie przez to źle wykonane przepuszczenie Ocona - gdyby przepuścił go na dohamowaniu do T8, lub dopiero w szykanie - tak jak Bottas, straty byłyby mniejsze, i to zdecydowanie obciąża Kevina. Gdyby wtedy się wybronił i pozostał na P8, moglibyśmy mieć podobny przypadek jak z Bottasem. Zdecydowanie weekend na minus, ten jeden błąd bardzo dużo go kosztował.

Magnussen przyciskany do trawki przez Sainza na pierwszym okrążeniu.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.

DEV 2 - Lubię go, kibicowałem mu, cieszyłem się gdy dostał stołek - ale zarówno głosy opinii publicznej, jak i moje przekonania świadczą o tym, że jest za cienki na F1. W kwalifikacjach znowu przegrał z Tsunodą, ale dobra - to można jakoś zrzucić na brak doświadczenia w jeździe po mokrym torze samochodem F1. Jasne. Na starcie nie stracił pozycji, choć poważnie zagrażał mu... Tsunoda, startujący 2 pozycje niżej. Jadąc w peletonie stracił DRS za Bottasem, i zaczał tracić nieco czasu. Kolejny minus. Przy okazji VSC zdołał do tego pociągu wrócić, ale chwilę później strategia weszła do gry - stosował dość wyraźny lift and coast, no i zjechał do boksu przed neutralizacją - co też pogrzebało sens tak wczesnego stopu. Na jego niekorzyść zagrał też problem z lewym przednim kołem, aczkolwiek za to nie mogę go winić. Mimo tego zdołał wyjechać przed Gaslym, i dobre kilka sekund za Strollem. Po restarcie trzymał się w pociągu DRS, i nawet pit stop Strolla nie wyrzucił go z tego pociągu, szybko podłączając się pod Hulkenberga. Podobnie gdy Hulk i Zhou zjechali - Nyck dawał radę dołączyć do grupy. Widzicie? Da się znaleźć plusy. Niestety, minus który zamknął mu wyścig dopiero nadchodził - mianowicie potężna walka z Magnussenem. Atak w T1 jeszcze dałoby się obronić jako twardą walkę, choć nie ma wątpliwości że wypchnął Magnussena poza tor - i zyskał na tym George Russell, objeżdżając obydwu po wewnętrznej. Ale to co Nyck zrobił w T3, to było nawet zabawne - spóźnił hamowanie do tego stopnia, że zablokował całkowicie przednie koła, i poszedł prosto. Stracił na tym manewrze około minuty, więc nawet nie trzeba było go dobijać karą. Magnussen jak na starego cwaniaka przystało, zablokował de Vriesa, aby upewnić się że nie wyjedzie z tego jako pierwszy. Nyck pozostał na ostatnim miejscu już do końca wyścigu - chyba najgorszego w jego dotychczasowej karierze. Dwója zasłużona, bo zepsuł wyścig nie tylko sobie - ale i niewinnemu kierowcy, a i niczym wcześniej też nie zdążył zabłysnąć.

Walka de Vriesa z Magnussenem.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.


RUS 3 - Zapowiadało się dobrze, skończyło słabiutko. W kwali spokojnie awansował do Q2, zaliczył wystarczająco dobre okrążenie na Interach do awansu do Q3, i mimo bycia ostatnim w kolejce do wykręcenia czasu, zdołał zrobić P4 po pierwszych przejazdach. Ostatecznie było to P5, ale po karze dla Magnussena wrócił na miejsce które zajmował po pierwszych przejazdach. Start był solidny - nie czuł się zagrożony z tyłu, i przez moment nawet postraszył Alonso - mimo jazdy po zewnętrznej w T2, ale dziad będąc po wewnętrznej do T3, zdołał się obronić przed atakiem. Na dalszych okrążeniach powoli tracił dystans do duetu Hamilton-Alonso, ale też nie odczuwał żadnej presji ze strony Ocona z tyłu. Do gry powrócił po VSC, kiedy to zbliżył się na dystans DRSowy - ale po kilku okrążeniach nadziei na walkę (może nawet wzięcie Alonso na dwa baty) rozbił się po swoim własnym błędzie, zbyt agresywnym wejściu w szykanę T8-T9. Uszkodzenia nie okazały się poważne, ale dojechanie rozwalonym samochodem do boksu i same naprawy kosztowało go masę czasu. Może nie walkę o punkty, ale o podium już na pewno. Po neutralizacji powrócił na ostatnim miejscu, od początku mając problemy z przegrzewaniem samochodu, szczególnie hamulców. Zaliczył fajny manewr wyprzedzania, gdy de Vries i Magnussen rozpychali się w T1-T2. Russell przygotował sobie możliwość wejścia na wewnętrzną gdy ta dwójka poleciała szeroko, i za jednym zamachem objechał dwa auta. Gonił Albona, ale to okazało się dla niego zgubne - nie mogąc go wyprzedzić przegrzał samochód, i inżynier poprosił go o wycofanie z wyścigu. Niestety, za utracone punkty i szansę na podium obwiniam tylko i wyłącznie George'a, bo gdyby nie doszło do wypadku, miał niemal pewne P4. Mam wrażenie, że W14B mniej pasuje George'owi niż W13/W14 (lub bardziej pasuje Hamiltonowi, to jeszcze próbuję ustalić), i takich wyścigów niestety może być coraz więcej.


SAR brak oceny - Uważam, że przejechał za mało aby wydać jednoznaczny wyrok. Nie dostał poprawek do samochodu które miał Albon, zajął przedostatnie miejsce w kwalifikacjach - zupełnie spodziewane/oczekiwane. Na starcie przegrał z Tsunodą, utrzymał za sobą Zhou - ale potem nawet skutecznie by kontratakował, gdyby Tsunoda nie uciekł do boksów. Szybka awaria zamknęła ten wyścig, nie przejechał nawet 10% wyścigu. Wyrok inny niż "brak oceny" byłby zwykłą nieuczciwością.


Nagrody indywidualne

Złota gwiazdka: Alex Albon
Srebrna gwiazdka: Max Verstappen
Brązowa gwiazdka: Lewis Hamilton

Złote gówno: Nyck de Vries

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Awantury wewnątrz zespołów w GP Japonii

GP Japonii było średnio ciekawym wyścigiem. Padło łupem wracającego do formy Verstappena, który bez większych problemów zwycięży...