wtorek, 6 czerwca 2023

O decyzjach sędziowskich w GP Hiszpanii

Kto mnie zna ten wie, że generalnie często przyznaję sędziom rację, znajdując jakieś logiczne uzasadnienie dla ich decyzji - wraz z poparciem wyroku w regulaminie. Czasem jednak zdarza się, że nie zgadzam się z werdyktami wydawanymi przez sędziów, a w GP Hiszpanii mieliśmy kilka incydentów które były warte wspomnienia. Przyjrzyjmy się im w kolejności chronologicznej. 


Kwalifikacje, Q1 - Pierre Gasly, blokowanie Carlosa Sainza i Maxa Verstappena 

Zaczniemy od prostego tematu, bo kary przyznane w tym wypadku nie budzą mojej wątpliwości. Pierre Gasly dwukrotnie przeszkodził kierowcom na szybkich okrążeniach w trakcie Q1, czyli jeszcze zanim zaczęła się dla niego właściwa rozgrywka. Pierwsze zdarzenie miało miejsce w zakrętach 13-14, Gasly został ostrzeżony w zakrętach numer 11-12 o zbliżających się Leclerku (4 sekundy z tyłu), i dwie sekundy za nim podążał Sainz. Gasly przepuścił Leclerka między zakrętami 12 i 13, po czym wznowił przygotowania do swojego okrążenia - ale wtedy błyskawicznie dojechał do niego Sainz, i musiał przepuścić go między zakrętami 13 i 14 - ale było już za późno, Sainz dojechał w miejscu gdy powinien jechać z gazem w podłodze - i Gasly zmusił go do odpuszczenia, aby uniknąć wypadku. W mojej ocenie wskazówka inżyniera była precyzyjna ("Leclerc 4 sekundy z tyłu, Sainz za nim 2", i już po paru sekundach podsumowanie że "Leclerc 3 seconds behind, Sainz 5"), nie mogę znaleźć okoliczności łagodzącej. Zgodnie z precedensem Leclerka z Monako, kara przesunięcia o 3 pozycje na starcie, ale bez przyznania punktów karnych, w mojej ocenie - prawidłowa


Drugie zdarzenie miało miejsce w końcówce Q1, gdy był na okrążeniu wyjazdowym z boksów. Za nim Verstappen jechał na okrążeniu pomiarowym, i dojechał do niego na końcu pierwszego sektora, w zakręcie numer 4. Tutaj inżynier się nieco gorzej spisał, bo na początku zakrętu numer 3 poinformował go, że za Pierrem znajduje się Alonso, a z przodu ma aż 7 sekund odstępu do Sargeanta. Tuż przed zakrętem numer 4 poinformował Gasly'ego, że za nim NIKT nie znajduje się na okrążeniu pomiarowym. Dosłownie 4 sekundy później Pierre zablokował Verstappena na wejściu do zakrętu numer 4, i Gasly tylko dopytał o Red Bulla będącego za nim - ale było już za późno, okrążenie Maxa zostało zepsute. Tutaj można zrzucić pełną winę na inżyniera wyścigowego, ponieważ zwyczajnie nie powiedział mu o nadjeżdżającym Red Bullu Verstappena. Inżynier Alonso zdołał poinformować go o nadjeżdżającym Verstappenie z dużą precyzją, aktualizując odstęp praktycznie na bieżąco. Nie była to jakaś tajemna wiedza, ale niestety przepisy są takie, że karany jest kierowca. I tutaj także przyznano mu karę przesunięcia o 3 pozycje na starcie, łącznie sumując do 6 pozycji - co w mojej ocenie jest również decyzją prawidłową


Gasly może mówić o szczęściu, że od tego roku zmieniono metody karania kierowców, i za pewne przewinienia (między innymi - track limits, przekroczenia prędkości w boksie, czy właśnie blokowanie na szybkich okrążeniach) nie jest karane przyznaniem punktów karnych. Uważam jednak, że można rozważyć rozszerzenie takiego paragrafu o przyznanie "dominującej winy" kierowcy lub inżynierowi - i w przypadku stwierdzenia dominującej winy kierowcy możnaby się pokusić o przyznanie dwóch punktów karnych, w starym stylu. To dalej nie zbanowałoby Gasly'ego (ostatnio odpadły mu punkty karne, i teraz ma ich 8), więc nie miałoby to aż takiego dużego znaczenia - ale uważam, że w pewnych przypadkach możnaby do tego wrócić. Ba, rozważyłbym system taki, że takie blokowanie w treningach byłoby karane reprymendą, blokowanie w kwalifikacjach nie wpływające na ostateczną pozycję blokowanego również karane byłoby reprymendą (tzn. nie powoduje, że odpadłby w danym segmencie kwalifikacji), a dopiero blokowanie skutkujące wyraźną krzywdą dla blokowanego kończyłoby się przeusnięciem na starcie (w tym także uniemożliwienie poprawienia swojej pozycji w Q3, nawet jeżeli byłoby czysto teoretyczne). Co myślicie o takim systemie?

Kwalifikacje, Q2 - George Russell, nienormalna zmiana kierunku jazdy

Dochodzimy do kolejnego zdarzenia, i tutaj mamy większe kontrowersje. George Russell w samej końcówce Q2 zderzył się z Lewisem Hamiltonem na prostej startowej, czego efektem było uszkodzenie przedniego skrzydła w samochodzie Hamiltona. Samo zdarzenie było bardzo ładnie widoczne w transmisji, ale w ogóle nie pokazali powtórek z momentów, które doprowadziły do tego zdarzenia. George Russell był teoretycznie na okrążeniu pomiarowym, ale w praktyce odpuścił jego dokończenie, celem lepszego przygotowania się do drugiego okrążenia. Hamilton był wtedy na okrążeniu wyjazdowym, chcąc wykonać okrążenie w końcówce i uniknąć przypadkowego odpadnięcia na tym etapie. Podążał on za Sainzem w trzecim sektorze, jeszcze w zakręcie 12 był bardzo blisko. Russell przegrał walkę o pozycję z Tsunodą, i w zakręcie 13 został poinformowany że za nim nadjeżdża Sainz. Inżynier podawał mu tryby silnika i pozycję Sainza, nie informując go o nadjeżdżającym z tyłu Hamiltonie. Sam Hamilton na okrążeniu rozgrzewkowym przepuścił Sainza w zakręcie 10, i podążał za nim celem rozpoczęcia okrążenia. Przestawił tryb pracy silnika w zakręcie 13, i wtedy przed niego wyjechał Russell. Zmusiło to Hamiltona do dohamowania w zakręcie numer 14, ale podążał za nim - myślał, że Russell będzie go holował, i strata prędkości poniesiona w tym zakręcie zostanie odrobiona z nawiązką. Nie było jednak komunikacji zespołu na ten temat, więc doszło do kolizji którą wszyscy na ekranach widzieli. Hamilton rozpoczął wyprzedzanie Russella po lewej stronie, po zewnętrznej zakrętu numer jeden. Russell podążał za Sainzem, który po ukończeniu swojego okrążenia pomiarowego zjeżdżał do prawej strony, więc gdy zaczął wyraźnie zwalniać - Russell odskoczył do lewej, aby ominąć Sainza w bezpiecznej odległości. Fakt, że w momencie zderzenia obaj kierowcy byli na okrążenaich pomiarowych spowodował, że kierowcy nie byli wezwani do sędziów w sprawie "przeszkadzania" (ang. impeding), tylko w sprawie "zdarzenia na prostej startowej" (ang. pit straight incident). Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Toto Wolff pociągnął tutaj za sznurki w taki sam sposób, aby móc rozwiązać ten incydent wewnątrz zespołu - podobnie jak w przypadku Alpine i zdarzeń z Australii. Nie podoba mi się takie podejście, nie podoba mi się nieformalna reguła o "niekaraniu incydentów między kierowcami z jednego zespołu". Wyrokiem wydanym przez sędziów było "Formalne ostrzeżenie" (ang. Formal warning), nawet nie reprymenda - z którym kategorycznie się nie zgadzam. W mojej ocenie Russell zapracował tutaj na "spowodowanie kolizji" (ang. causing a collision), co ukarałbym przesunięciem o 3 miejsca na starcie. Spowodowanie kolizji to inny kaliber przestępstwa niż zwykłe blokowanie, stąd taka moja decyzja. Russell ani przez moment nie skorzystał z lusterek - choć rozumiem że było to poniekąd spowodowane tym, że zespół nie powiedział mu o obecności Hamiltona - wydawałoby się, że akurat o partnerze zespołowym to powinni powiedzieć. Wydaje mi się także, że sędziowie wstrzymali się od przyznawania kar, ze względu na niestwierdzenie dominującej winy Russella - i jest za tym jakiś argument, bo do kolizji by nie doszło gdyby Hamilton się wycofał. Nie ma jednego przepisu, który zakazuje "wpychania się w kolejkę", bo chyba to najbardziej można zarzucić Russellowi.



Wyścig, okrążenie 1 - Lando Norris, kolizja z Lewisem Hamiltonem

Myślę że warto się temu przyjrzeć, bo jeden z kierowców mocno na tym ucierpiał, tracąc jakiekolwiek nadzieje na przyzwoity wynik w tym wyścigu. Całe zamieszanie zaczęło się od przegranego startu - na dohamowaniu do pierwszego zakrętu Norris stracił pozycję na rzecz Hamiltona, i próbował znaleźć drogę do odzyskania tej pozycji. Hamilton dobrze ustawiał swój samochód, uniemożliwiając wejście Norrisa pod łokieć. Przed nosem Hamiltona walkę z Sainzem kończył Verstappen, który podobnie jak Hamilton - bardzo umiejętnie ustawiał swój samochód, uniemożliwiając Sainzowi jakiekolwiek próby przejęcia pozycji. Szeroki wyjazd Verstappena na zewnętrzną pierwszego zakrętu spowodował, że jego prędkość w zakręcie numer 2 nie była duża, i jako obronę przed Sainzem i Hamiltonem musiał wykorzystać tylko ustawianie samochodu. To jednak spowodowało, że Sainz musiał nieco wolniej pokonać zakręt numer 2, będąc częściowo zablokowanym przez Maxa z przodu. Hamilton wyczuł okazję do wejścia z większą prędkością po zewnętrznej zakrętu numer 3, przygotowując swoje auto w drugim zakręcie - wtedy jednak doszło do kolizji z Norrisem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Lando chciał zrobić dokładnie to samo co zamierzał Hamilton, jednak nie mając takiego samego przygotowania jak Lewis. W efekcie najechał na lewe tylne koło Mercedesa, co uszkodziło jego przednie skrzydło. Z tak uszkodzonym skrzydłem Norris błyskawicznie zaczął tracić pozycje, i musiał zjechać do boksu - gdyby tego nie zrobił, to sędziowie zawołaliby go tam czarno-pomarańczową flagą. Sędziowie uznali, że nie był to incydent wart rozpatrywania, i ja się z tym zgadzam - typowy incydent z pierwszego okrążenia, który Hamilton - w mojej ocenie - celnie określił jako brak cierpliwości. Nie ustawił swojego auta do ataku w taki sposób jak Hamilton, więc jego próba była z góry skazana na niepowodzenie.



Wyścig, okrążenie 1 - George Russell, opuszczenie toru i zyskanie przewagi

Zostańmy na tym samym etapie wyścigu, bo tutaj mamy mocno kontrowersyjny manewr. Ponownie mamy George'a Russella, który po starcie z P12 zdołał wyprzedzić Pereza i Gasly'ego, aby w pierwszym zakręcie zrównać się z duetem Hulkenberg-Piastri. Znalazł się on po zewnętrznej, jednak celem uniknięcia kolizji zdecydował się na ucieczkę przez wyasfaltowane pobocze. Aby powrócić na tor, musiał on objechać pachołek znajdujący się po zewnętrznej stronie na samym początku zakrętu trzeciego. Objechał on ten pachołek, i wrócił na tor za plecami Hulkenberga - ale przed Piastrim, co oznacza że zyskał w ten sposób jedną pozycję. Ani na moment nie oddał jej na korzyść Piastriego, który jeszcze dodatkowo stracił w czwartym zakręcie pozycję na rzecz Zhou. W mojej ocenie Russell nie został wypchnięty poza tor, a decyzję podjął widząc zamykające się drzwi po tym jak Hulkenberg utrzymał pozycję przed kierowcą Mercedesa. Sędziowie uznali jednak, że incydent po odnotowaniu nie stanowił podstawy do ukarania, z czym kategorycznie się nie zgadzam. Russell nie oddał pozycji którą zyskał na rzecz Piastriego, więc w mojej ocenie należało tutaj przyznać karę +5 sekund. Mogłoby to zaważyć na ostatecznej pozycji Russella, który mógłby stracić miejsce na podium. Gdyby zjechał na dokładnie tym samym okrążeniu na którym zjechał ostatecznie, straciłby dwie pozycje na torze, wracając za plecami Ocona i Tsunody - bok w bok z Alonso, więc jego ostateczna przewaga nad Perezem (-3.243s) byłaby mocno zagrożona.


Pierwsze moje skojarzenie po tym incydencie to była Rosja 2021 i manewr Alonso, który był jeszcze bardziej bezczelny - wtedy Alonso z góry sobie zaplanował szeroki wyjazd i wykonał go, zyskując kilka pozycji. Stracił jedną z nich próbując utrzymać samochód blisko wewnętrznej w długim lewym zakręcie, a następnie będąc wyprzedzonym przez Ricciardo na końcu prostej DRSowej. Hamilton również wyprzedził go po walce, i wtedy sędziowie przymknęli na to oko. Obawiam się, że to wytworzyło jakiś debilny precedens, który nie może być tolerowany. Obie sytuacje nadawały się do ukarania praktycznie tak samo.

Wyścig, okrążenie 56 - Yuki Tsunoda, wypychanie innego kierowcy poza tor

Dochodzimy do chyba największej kontrowersji tego wyścigu, bo tutaj sędziowie wydali wyrok skazujący na pozbawienie punktów. Zhou atakował Tsunodę na prostej przy wykorzystaniu DRS, Yuki przyjął pozycję defensywną po wewnętrznej stronie zakrętu numer 1. Zhou otrzymał na radiu komunikat, że musi wyprzedzić Tsunodę aby zdobyć punkty, prawdopodobnie obawiali się Leclerka i/lub Gasly'ego. Wykonał więc manewr przy pierwszej możliwej okazji. Zhou nie tylko zrównał się z Tsunodą, ale także i wysunął się minimalnie do przodu - problem w tym, że wciąż od zewnętrznej. Yuki próbując utrzymać pozycję zahamował późno, co oznaczało że miał problemy ze zmieszczeniem się w torze - i nieco agresywnie "ześlizgiwał się" do zewnętrznej, co prawdopodobnie wystraszyło Zhou, który uciekł przed kolizją na pobocze. I za sprawą tej ucieczki Tsunoda utrzymał pozycję, jednak sędziowie uznali że Yuki wypchnął kierowcę Alfy Romeo poza tor, i należy mu za to przyznać wyrok w postaci doliczenia 5 sekund. Czy słusznie?

Zobaczmy ile miejsca Tsunoda zostawił Zhou:


Na pierwszy rzut oka wygląda w porządku, Zhou ma całkiem sporo miejsca po lewej stronie Tsunody. Screenshoty wykonałem pojedyncze klatki przed tym, jak Zhou uciekł na pobocze - widzimy już, że po prawej zbliża się samochód Tsunody, który oddala się od krawężnika po wewnętrznej stronie zakrętu. Ale spójrzmy teraz na onboard Tsunody...


Pierwsza klatka wykonana jest w (prawie) tym samym momencie co screenshoty powyżej - i widzimy jak Tsunoda zaczyna oddalać się od krawężnika po prawej, i zbliża do samochodu Zhou. Na prawym screenshocie widzimy, że mimo zbliżania się do krawężnika zakrętu numer dwa, Yuki dalej dokręca samochód do prawej strony, w ramach zakrętu numer jeden. Nie ma tutaj miejsca na samochód Zhou, i dlatego właśnie Zhou zmuszony został do ucieczki na pobocze. Gdyby za wszelką cenę spróbował zmieścić się w tym zakręcie obok Tsunody, doszłoby do kolizji. Tsunoda mógł mieć wtedy lekkie problemy z hamulcami, o czym świadczy spora chmura pyłu wydobywająca się podczas hamowania. Czy zatem mamy wypchnięcie innego kierowcy poza tor? Oglądając transmisję na żywo uważałem, że kara jest niezasłużona, jednak analizując powtórki - uważam, że Tsunoda faktycznie zmusił Zhou do opuszczenia toru poprzez spóźnione hamowanie. Zhou był już zrównany z Tsunodą, a nawet minimalnie wysuwał się do przodu - miał więc pełne prawo do zajęcia pozycji bok w bok także w zakręcie. Dlatego uważam, że mimo wszystko - kara 5 sekund została przyznana słusznie, choć mnie również boli ukaranie Tsunody i pozbawienie go najlepszego rezultatu w sezonie.

Wyścig, okrążenie 51 - Esteban Ocon i Fernando Alonso

Zaburzę chronologię (z powodu długiego screenshota stanowiącego poparcie mojej tezy) i punkt odnotuję tylko dlatego, że z jakiegoś powodu wylały się pomyje na Ocona za sposób, w jaki bronił się przed Alonso. Najbardziej rozbawił mnie Cezary Gutowski (stary alonsiarz zresztą), który klasycznie ośmiesza się tezami o tym jak bardzo "boli go Wielki Fernando" (XDD). Otóż zarówno sędziowie, jak i sami zainteresowani, a także i ja - wszyscy uważają, że z manewrem obronnym nie ma nic złego, i nie ma jakichkolwiek wątpliwości do podejrzeń o brudne zagrania. A wiecie dlaczego? Otóż to Ocon pierwszy wykonał ruch do prawej strony toru, a nie Alonso. Stary dziad słynie z tego, że dojeżdża w cieniu aerodynamicznym do ostatniej możliwej chwili, najdłużej z całej obecnej stawki. Stanowi to korzyść dla niego, pewnie - bo pozwala przez dłuższy czas rozpędzać samochód z obniżonym oporem aerodynamicznym, ale niesie pewne ryzyko jeżeli kierowca zareaguje w tym samym momencie, lub ułamek sekundy później. Wtedy może się to skończyć wypadkiem, tak jak zresztą w Austin rok temu - gdy najechał na Strolla, próbującego zmienić tor jazdy. Z racji tego że Ocon zrobił ruch jako pierwszy, ciężko mówić o straszliwym wypychaniu, zamachu na życie Alonso. Na koniec podrzucam screenshot poklatkowy, najlepszy jaki byłem w stanie zrobić. Widać tu wyraźnie, że Ocon wyprowadza manewr niemal jednocześnie z Alonso, i jednocześnie pozostawia przestrzeń na jeden samochód w ramach toru - nie wpycha go w ścianę, nie wypycha go na trawę, czy też bezpośrednio na wyjazd z boksów. Sędziowie nie widzieli podstaw do wszczęcia postępowania jako niebezpieczna jazda (ang. dangerous driving), więc i ja nie mogę się tu czepiać.

Więcej zdarzeń nie pamiętam, więc i na tym kończę swoją analizę. W przygotowaniu mam także oceny  kierowców za ten wyścig, a także i poprzednie dwa - które postaram się opublikować do końca tygodnia. Przedstawię także pokrótce oceny za poprzednie wyścigi, ponieważ prowadzę własną klasyfikację ocen za cały sezon, i owe oceny będą do tej klasyfikacji ocenione.

I na koniec, obiecany screenshot ze zdarzenia Ocon - Alonso. Dobrego wieczoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Awantury wewnątrz zespołów w GP Japonii

GP Japonii było średnio ciekawym wyścigiem. Padło łupem wracającego do formy Verstappena, który bez większych problemów zwycięży...