piątek, 22 września 2023

Oceny za GP Singapuru 2023

Wiem, że ostatnio na blogu była cisza - a jak już dodawałem wpisy, to dotyczyły one archiwalnych wyścigów. Nie ukrywam, że było to związane z natłokiem obowiązków i wydarzeń w życiu prywatnym - w pewnym sensie blog założyłem w dość niefortunnym okresie, w którym działo się dużo, czasem nawet bardzo - ale wszystko wskazuje na to, że teraz czasu powinno być coraz więcej. Tym samym wracam do podsumowań, i przyznaję oceny za poprzedni wyścig - GP Singapuru 2023.

Sam wyścig nie był jakoś bardzo ciekawy, to były jedne wielkie strategiczne szachy - przynajmniej do momentu drugiej neutralizacji, kiedy Mercedes otworzył wyścig swoim podwójnym pit stopem. Wtedy szachy przerodziły się w bardzo emocjonujący wyścig. Zaskakująco niewiele działo się też w midfieldzie - szachy w czołówce były na tyle zaawansowane, że nawet za nimi nie robiły się duże odstępy.

Standardowo, dorzucam mapkę toru z numeracją zakrętów:


SAI 10 - Perfekcyjny weekend. Zdobył Pole Position, a następnie wraz z całym zespołem świetnie wykonali plan. Zjechał na zmianę opon podczas neutralizacji, a następnie bezpiecznie utrzymywał za sobą najpierw Russella, a potem w odpowiedni sposób manipulował różnicą nad Norrisem. Bardzo inteligentnie rozegrany wyścig, i zasłużone zwycięstwo - a także i zasłużona złota gwiazdka za ten weekend. Takiego Carlosa powinniśmy widzieć w każdy weekend.


NOR 9 - Trochę skorzystał na problemach innych, ale sam nie popełnił chyba żadnego błędu. Lekka obcierka na ostatnim okrążeniu nie poniosła za sobą żadnych konsekwencji (przynajmniej dla Lando), i zakończyło się to ostatecznie P2. Nikogo nie wyprzedził, ale też nie stracił żadnej pozycji - nie licząc startu, ale wtedy Hamilton mu tą pozycję (prawidłowo) oddał. Jasne, miał dodatkowy pakiet poprawek którego nie otrzymał Piastri, jednak różnica między tą dwójką i tak wynika bardziej z przebiegu kwalifikacji. Niemniej jednak, kolejny świetny weekend Norrisa.


HAM 7.5 - Mam trochę niedosyt. Ogromna porażka w kwalifikacjach z Russellem (+0.429s), i próba oszustwa na starcie - na szczęście zespół go poskromił i Hamilton oddał obie pozycje. Z Russellem oddał od razu po instrukcji, ale z Norrisem miał pewne wątpliwości - twierdził, że był przed nim, ale pozycję mimo wszystko oddał. Trochę gorzej było z wyprzedzaniem na Perezie, bo tam się nie utrzymał w torze - i uważam, że sędziowie podjęli błędną decyzję nie wydając wyroku skazującego w tej sprawie. Co prawda Hamilton był już z przodu, a i sam Perez nie był wystarczająco sprytny - bo przyjął linię taką, jakby Hamiltona nigdy tam nie było - ale jednak manewr wyprzedzania można uznać za zamknięty dopiero gdy całym samochodem znajdzie się wyraźnie przed drugim autem. Roszczenia Pereza miały zatem jakieś podstawy, a w Mercedesie zapierali się zapewne, że Hamilton zamknął manewr jeszcze przed zakrętem - w mojej ocenie było jednak inaczej, Perez nadal znajdował się w zasięgu samochodu Hamiltona. Dalsza część wyścigu to względne nudy, skorzystał jeszcze na błędzie Leclerka - i podróżował za Norrisem aż do VSC. Dziwi mnie, że Mercedes zjechał obydwoma samochodami - i myślę, że w ten sposób Hamilton stracił szansę na wygraną. Gdyby zjechał tylko Lewis, Russell mógłby zmusić Sainza do przyśpieszenia i zmęczyć jego opony - i gdyby nastąpiło to zanim Hamilton by ich dogonił, to sam mógłby wygrać. Z drugiej strony, mógłby pomóc przytrzymać Norrisa aby Hamilton bezproblemowo samemu go wyprzedził, a potem przepuścić aby ten mógł zaatakować Sainza. Tempo Hamiltona na Mediumach było świetne, lepsze od George'a (co wynikało z tego, że Russell od razu rzucił się do pogoni, a Hamilton pierwsze półtorej okrążenia miał bardzo spokojne, pozwalając oponom dojść do optymalnej temperatury), jednak nie zgodzę się z komentarzami że gdyby Hamilton zamieniłby się pozycjami z Russellem podczas ich pogoni, to by wygrał - moim zdaniem skończyłoby się to na P3, a Russell skończyłby na P4. Hamilton miał w rękach wiele atutów aby wygrać ten wyścig, ale jedną z szans zabrał mu zespół (strategią podczas VSC), a drugą Hamilton zabrał sobie sam - kwalifikując się dalej niż jego kolega z zespołu.


LEC 7 - Nie ma co ukrywać, wyścig Charlesa został poświęcony aby obronić zwycięstwo Sainza. Leclerc znalazł się za Carlosem w wyniku błędu na swoim ostanim kółku w kwalifikacjach, i musiał agresywnie startować - na miękkich oponach, jako jedyny z całej stawki - aby wyprzedzić Russella, i to się udało. Ze względu na szachy strategiczne jego miękkie opony wytrzymały pierwszy stint, ale gdy Charles jeszcze budował różnicę do Carlosa - na tor wyjechał SC, i musiał zjechać z całym peletonem za swoimi plecami na double stacka. W wyniku tego stracił kilka pozycji, bo wyjechał za Russellem i Norrisem, będąc zmuszonym oczekiwać na wjazd Hamiltona na stanowisko. Po restarcie chyba nieco wystraszył się walczących Norrisa i Verstappena, którzy dość długo zbierali się do skrętu w T7 - i popełnił błąd, tylna oś ślizgnęła się, i stracił kolejną pozycję - tym razem na rzecz Hamiltona. Trzymał się blisko grupy aż do VSC, kiedy zgubił DRS - i pojawiły się pewne problemy z chłodzeniem. Mercedesy błyskawicznie go dogoniły i wyprzedziły, a w końcówce problemy z silnikiem były na tyle poważne, że na metę wpadł o włos przed Verstappenem - mimo że ten jeszcze 4 okrążenia przed metą tracił do niego ponad 16 sekund! P4 nie jest zadowalającym wynikiem, szczególnie w kontekście zwycięstwa Sainza - ale nie był to bezproblemowy weekend, i Charles podjął się pomocy w miarę swoich możliwości. To na pewno musi być zauważone - Leclerc jest dobrym graczem zespołowym.


VER 7 - Wreszcie nie zwycięski, trochę narzekający - i nie perfekcyjny. Jak na standardy Maxa - koszmar, chyba najgorszy weekend sezonu. Ale jak na standardy całej stawki - było całkiem nieźle. Sobota była okropna - do dziś nie wiem jakim cudem uniknął kary za incydent z blokowaniem Tsunody, resztę dało się jakoś wybronić. Jakby miał pecha, skończyłby z trzema oddzielnymi karami +3 miejsc, a ostatecznie skończył z dwoma reprymendami. That was lucky, wasn't it? Na starcie był już raczej spokojny - łatwo ograł Lawsona, próbował powalczyć z Hulkenbergiem - ale nic na siłę, ma świadomość szybkości samochodu. Szybko zagrał się za wyprzedzanie dwóch Haasów, ale po tym dał sobie spokój - i spokojnie jechał za duetem Alonso-Ocon. Do tego stopnia spokojnie, że jego opony traciły temperaturę, i zaczął się nieco niecierpliwić ślimaczym tempem kierowców przed nim. Neutralizacja na tym etapie wyścigu była przewidywana, i wręcz nieco wyczekiwania - Max wypatrzył żółtą flagę przejeżdżając po drugiej stronie skrzyżowania, na którym rozbił się Sargeant. Od początku zakładali, że w takiej sytuacji pozostaną na torze - i inżynier poinstruował Maxa, że musi być najbliżej delty jak to możliwe, bo będzie blisko z Sainzem. Jednak przegrał ten wyścig o włos, i przez wyjeżdżającego Sargeanta było blisko przypadkowej kolizji już za linią samochodu bezpieczeństwa. Zakładali jednak, że będą atakowali Sainza na restarcie - to się jednak nie stało, Carlos błyskawicznie uciekł, a z myśliwego Verstappen sam stał się zwierzyną. Wyprzedzili go wszyscy pretendenci w walce o podium, a Max porównywał jazdę na zimnych, twardych oponach do jazdy na lodzie. Zjechał do boksu po Mediumy, i dosłownie dwa okrążenia później wyjechał VSC - pechowo, ale Max i tak musiał wygrzebywać się z P15. I poszło mu całkiem świetnie - bo myślałem, że zakończy swój pościg na Gaslym (P6), a na metę wpadł tuż za Leclerkiem, odrabiając do niego 10 sekund w dwa ostatnie okrążenia, i ostatecznie skończył na P5 (bo jeszcze Russell). No cóż, są kierowcy którzy chcieliby mieć takie "słabe wyścigi".


GAS 7 - Dziwny to był weekend, mam wrażenie że wynik lepszy niż sam występ. Nie był to zły weekend, nie zrozumcie mnie źle - ale w każdej sesji (zarówno tej mającej znaczenie, jak i nawet w tych bez większego znaczenia) był wolniejszy od Ocona, i odpadł w Q2 - ba, w Q1 trochę uratował go Stroll, bo po swoim okrążeniu znalazł się na P11, a za nim okrążenia kończyć mieli między innymi Norris, Piastri, Hamilton, Leclerc czy Alonso. Na starcie szybko objechał Lawsona, i utknął za dwójką Haasa. Hulkenberga przeskoczył podczas zjazdu do boksów, gdy Nico musiał oczekiwać na wyjazd ze stanowiska przez Magnussena. Długo walczył z Kevinem, momentami nawet bardzo agresywnie - z obydwu stron, bo zarówno Kevinowi zdarzyło się wypchnąć Pierre'a, ale i Gasly nie pozostawał mu dłużny - ale ostatecznie zyskał pozycję gdy Kevin wypadł w zakręcie numer 7. Kolejne pozycje zyskał po awarii Ocona, i po pit stopach Pereza, Verstappena i Alonso - i nagle odnalazł się na P6, jadąc prosto do mety. Trzymał bezpieczny dystans nad Piastrim, ale przed metą dogonił go Verstappen. Skończył ostatecznie na P6, ponieważ Russell wleciał w ścianę. Zyskał aż 6 pozycji, defacto nie wyprzedzając nikogo - niemniej jednak daje mu to cenne punkty. Cierpliwość i czysta jazda popłaciła.


PIA 8 - Czekam na czysty weekend Oscara, tym razem usmażył go Stroll - Piastri jechał jako trzeci samochód za Strollem, i w momencie wypadku znalazł się na P17 - więc nie mogąc poprawić swojego okrążenia, odpadł w Q1 - mając tempo aby na luzaku wejść do Q3 - nawet nie posiadając najnowszego pakietu poprawek jakie dostał Norris. Od razu po starcie zabrał się do roboty, wyprzedzając Bottasa i atakując Albona w drugim zakręcie. Tuż przed nim strzała Tsunodzie sprzedał Perez, co trochę wytrąciło go z rytmu - ale obronił się przed Albonem. Niemniej jednak walczył z Yukim aż do zakrętu 10. Dwie pozycje na dzień dobry to przyzwoity start, zresztą nie powinno to być szokiem - w mojej ocenie Piastri ma najlepsze starty w tegorocznej stawce. Trzymał się w bezpiecznej odległości za Perezem aż do neutralizacji, podczas której zjechał - i ze względu na to, że nie musiał niemal na nic czekać w boksach - przeskoczył Lawsona i Hulkenberga, meldując się za plecami Gasly'ego na twardych oponach, z założeniem dojechania na nich do mety. Szybko poradził sobie z Bottasem, atakując go w nietypowym miejscu - przed zakrętem 18. I w sumie to byłoby na tyle - Magnussena przeskoczył gdy ten popełnił błąd i spóźnił hamowanie, i do końca wyścigu było raczej nudno - zyskał pozycje po pit stopach Red Bulla i Alonso, awarii Ocona - i na końcu dopadł go Verstappen, ale i Russell odpadł - więc P7 to dobry wynik w ramach "damage limitation" po zdarzeniu któremu nie był winien.


PER 4 - Ja się dziwię, że Red Bull bawi się w jakieś debilne pseudorasistowskie komentarze, zamiast po prostu go zwolnić i wziąć kogokolwiek. Dobra, trzeba przyznać, że auto w Singapurze nie spisywało się najlepiej - ale jakoś drugi kierowca takiego samego auta zdołał się nie obrócić w kwalifikacjach. I szok, drugi kierowca znowu był szybszy. Sergio próbował sobie jakoś z tym problemem poradzić - niestety równie nieporadnie, jak robi to z całym sezonem od maja. Najpierw dał się wyprzedzić Tsunodzie, a potem sprzedał mu kuksańca w prawego sidepoda. Wyprzedził, ale auto Yukiego zaliczyło poważne uszkodzenia. Sędziowie nie przyznali za to kary, i generalnie ja się z tym zgadzam - miałem pewne skojarzenia z incydentem między Hamiltonem i Albonem w Brazylii '19 - kierowca po zewnętrznej trochę ściął tak jakby kierowcy po wewnętrznej nigdy tam nie było. W mojej ocenie - RA, szczególnie że mówimy o pierwszym okrążeniu. Wyścig jednak trwał dalej, i wcale lepiej nie było - utknął za Lawsonem, który szybko stracił DRS za Gaslym, i tułając się za nim dotarł do neutralizacji - podczas której pozostał na torze, będąc ostrzeganym że może być blisko z Hamiltonem - ostatecznie przeskakując nawet i Norrisa, meldując się na P4. Po restarcie szybko jednak zaczął tracić pozycje - Norris wyprzedził go pod koniec pierwszego okrążenia po restarcie, a i próbował mu wtedy pod łokieć wejść Hamilton - któremu dość brutalnie zamknął drzwi, jednak wszystko w granicach prawa. W tych granicach nie do końca mieścił się atak Hamiltona w zakręcie numer 7, jednak to omówiłem w paragrafie dotyczącym atakującego. Perez domagał się zwrócenia pozycji, jednak Hamilton jej nie oddał (co potem w sumie sam wykorzystał, bo w bardzo podobny sposób wyprzedził Lawsona). Tak czy siak, Perez szybko zmuszony został aby przejmować się Alonso z tyłu, bo na kolejnym okrążeniu wyprzedził go także i Leclerc. Przed dziadem bronił się długo, tracąc mnóstwo czasu do kierowców przed nim - aż ostatecznie walczącą dwójkę pogodził Ocon, wyprzedzając najpierw Alonso, a potem i Pereza. Sergio odczuwał już wiek swoich opon - z łatwością obronił się na prostej, ale Ocon wykorzystał lepszy stan swoich opon i zaatakował Sergio w sekcji gdzie potrzebna była przyczepność tylnej osi. Na domiar złego, chwilę później Pereza wyprzedził także Alonso i Gasly, więc Sergio został ściągnięty do boksu, jego męki były zakończone. Z tym że też niekoniecznie, bo na tor powrócił ostatni, mając stratę przekraczającą 5 sekund do Sargeanta. Wygrzebał się do P9 (P8 po wypadku Russella), ale po drodze zaliczył kolejną bezmyślną divebombę - tym razem prosto w bok saomchodu Albona, za co otrzymał już karę - jednak wypracował sobie przewagę na tyle dużą, że kara nie zrobiła mu różnicy w wynikach wyścigu. Nie zmienia to jednak faktu, że Perez na mecie stracił ponad 30 sekund do swojego kolegi z zespołu, który miał dokładnie taką samą strategię. Brutalny upadek legendy "mistrza torów ulicznych", bo znowu na torze na którym rok wcześniej wygrał, teraz się kompromituje. Najgorszy pretendent do mistrzostwa od czasów... Ricardo Patrese?


LAW 9 - Piękny sen trwa w najlepsze, i nie zamierza się kończyć. Nawet jeżeli Red Bull zakładał, że Singapur może być ich najgorszym torem - to pewnie nawet w Alpha Tauri nie liczyli się z tym, że Lawson może mieć najlepszy wynik w sobotę ze wszystkich kierowców Red Bulla. A tak się właśnie stało, gdy jako jedyny z czterech awansował do Q3 - co prawda zajął tam ostatnie miejsce, ale i tak - awansował do Q3, to zdecydowanie godne odnotowania. Start nie wyszedł mu najlepiej, bo stracił kilka pozycji - i to w zasadzie jedyny zarzut jaki mogę wobec niego postawić, bo jednak mówimy wciąż o świeżaku, a objechał go dwukrotny (zaraz trzykrotny) mistrz świata, oraz gość który ma na koncie już ponad 120 wyścigów. Ba, wobec Gasly'ego nawet starał się kontratakować, ale Pierre dobrze się obronił. W dalszej części wyścigu pilnował swojej pozycji, nie popełnił błędów, i jego tempo pozostawało solidne - choć w końcówce wyraźnie spadło, co jednak zrzucę na brak doświadczenia w dbaniu o opony na torze, na którym ścigał się po raz pierwszy. W finiszu w punktach trochę pomógł mu Perez, eliminując z walki o TOP10 Albona - za co Lawson niespecjalnie mu się odwdzięczył, stawiając twarde (na ile pozwalało tempo samochodu i opon) warunki. Po wypadku Russella wskoczył na P9, zdobywając pierwsze w karierze punkty. Super wynik, godzien nagrodzenia gwiazdką.


MAG 7 - Zaczął od świetnego wyniku w kwalifikacjach, nie tylko awansując do Q3 - ale i pokonując Alonso, Ocona, Hulkenberga, i zbliżając się do Hamiltona na +0.090s - i ustawiając swój samochód na P6. Na starcie jednak szybko stracił dwie pozycje - w T1 wyprzedził go Alonso, a już w T3 Ocon - obaj od zewnętrznej. Próbował go jeszcze kontratakować, ale próby te nie były skuteczne. Na kolejnych okrążeniach razem z Hulkenbergiem jechali spokojnie, próbując utrzymać swoje opony w najlepszej możliwej kondycji - aż do neutralizacji, podczas której obydwa samochody Haasa zjechały do boksu. Z nieznanych przyczyn jednak do boksu zjechały obydwa auta, nie robiąc między nimi żadnego dystansu - w ten sposób Kevin stracił swoją tarczę służącą do obrony przed Gaslym, który od razu po restarcie zaczął go naciskać - a bezpośrednio przed Kevinem znalazł się Bottas, z którym musiał się szybko uporać - i zrobił to już na pierwszym okrążeniu. Pierre jednak zaciekle atakował, a Magnussen dość agresywnie się bronił - zdarzyło mu się nieco przymknąć drzwi, lub wręcz wypchnąć raz czy dwa, jednak nie były to jakieś przesadnie wredne akcje, a zwyczajny problem z brakiem miejsca na torze ulicznym. Ba, Gasly nie pozostawał mu dłużny - samemu też wypychając Magnussena w paru przypadkach. Kevina zaczęły doganiać standardowe problemy z oponami, będące największą bolączką Haasa w tym sezonie. Popełnił błąd najpierw na dohamowaniu do T1, gdzie na moment Gasly go wyprzedził - jednak Kevin korzystając z wyższej prędkości na powrocie z pobocza odzyskał pozycję, aby stracić ją kilka zakrętów później, kiedy popełnił kolejny błąd na dohamowaniu do T7 - i spadł aż za Albona, z pozycji 10 na 15, dwa duże błędy w przeciągu pół okrążenia. To spowodowało, że podczas VSC spróbowali zjazdu po Softy, nie widząc innej możliwości powrotu do punktowanej dziesiątki. Widzieli jak Verstappen odrobił do Kevina 5 sekund w ciągu dwóch okrążeń, więc uznali że będa mieli szanse na nadgonienie reszty kierowców - i tak też się stało, nawet mimo nieco dłuższego pit stopu. Magnussen jechał tempem podobnym do Pereza, i udało mu się dogonić grupkę Hulkenberga-Zhou. Wyprzedził Albona gdy ten powracał do jazdy po kolizji z Perezem, a następnie wyprzedził Zhou i Hulkenberga - tego pierwszego bez DRSu, w zakręcie numer 5, a Nico sam przepuścił Kevina na prostej startowej. Przed metą Kevin był nieco pod presją ze strony Albona, ale udalo mu się obronić - i po wypadku Russella awansował na P10, co dało mu jeden punkt. Niby niedużo, ale dla Haasa każdy punkt jest cenny.


ALB 8 - Mogły być punkty, gdyby nie został napadnięty. Od początku zakładali, że to będzie słaby weekend - i faktycznie, do Q2 awansowali tylko dzięki Strollowi, i w samym Q2 miał najsłabszy czas - co dało mu start z P14. Start był przeciętny - zrównał się z Perezem, ale musiał odpuścić i w efekcie wyprzedził go Piastri. Kontynuował jazdę za nim aż do neutralizacji, podczas której zjechał - i powrócił na tor za Hulkenbergiem. Jechał za nim przez kolejne okrążenia, nie mogąc jednak znaleźć okazji do wyprzedzenia. Zjechał pnownie od razu po ogłoszeniu VSC, co się opłaciło - na Mediumach miał dobre tempo, niewiele odstawał od Verstappena. Dogonił i wyprzedził Zhou, a także i Hulkenberga - i zbliżał się do Lawsona. Gdy był już na P10, i dobierał się do Liama, divebombę pod łokieć sprzedał mu Perez, taranując go i wysyłając w kierunku bandy. Perez został za to ukarany, ale to nie odda czasu i pozycji Albonowi - który mógł skończyć z punktami, a zostało mu P11. Świetnie wykorzystał drugi stint na Mediumach, ale ostateczny wynik powoduje że można czuć niedosyt.


ZHO 6 - Po Zhou też nie można było zbyt wiele oczekiwać - Alfa Romeo była słabiutka, a do tego przyjęli nietypową strategię, która zupełnie się nie sprawdziła. W kwalifikacjach wygrał tylko ze Strollem, i do tego zespół postanowił złamać reguły Parc Ferme - co oznaczało start z boksów. Oznaczało to ominięcie całego zamieszania na pierwszym kółku, i mało tego - już na drugim okrążeniu Zhou zjechał do boksów, aby założyć twarde opony - i jechać na nich, czekając na rozwój wypadków. Niestety dla Zhou, Safety Car wyjechał za wcześnie - Zhou argumentował, że i tak nie dałby rady dojechać na tych oponach do mety, ale nie mieli też nowego kompletu twardych opon - zaryzykowali więc założeniem Mediumów. Niestety, to nie ułatwiło zadania - początkowo jeszcze trzymał się grupy, ale im dalej w las, tym ciężej było się utrzymać. Podczas VSC Zhou nie zjechał do boksów, i w końcówce został wyprzedzony przez sporą grupę kierowców - co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę wiek opon. Weekend do zapomnienia, jedynym godnym odnotowania momentem było wyprzedzenie Hulkenberga na przedostatnim okrążeniu.


HUL 7 - Trochę podobnie jak w przypadku Leclerka, mocno ucierpiał na tym że jego partner z zespołu miał takie świetne kwalifikacje. Nico startował z P9, i utrzymał tą pozycję - i po tym jak wyprzedził go Verstappen, służył jako tarcza dla obydwu samochodów Haasa przed Gaslym. Podobnie jak Leclerc, także i Hulkenberg ucierpiał na neutralizacji - Haas zdecydował się na podwójny pit stop, jednak nie wydali oni Hulkenbergowi żadnego polecenia zwiększenia dystansu, powiedzieli tylko aby utrzymywał dodatnią deltę. Polecenie przyszło dopiero gdy był na wjeździe do boksu, więc na zrobienie dużego odstępu było już za późno. Wyjechał za plecami Lawsona, i pozostawał za nim aż do kolejnej neutralizacji. Po niej wyprzedził go Verstappen, a Nico zaczął gubić dystans - odczuwając problemy ze zużyciem opon, tak charakterystyczne dla tegorocznego Haasa. Przed metą wyprzedzili go jeszcze Albon, Perez, oraz przepuścił Magnussena - a tuż przed samą metą jeszcze złapał i wyprzedził go Zhou. Problemy z oponami zawalą im każdy, nawet najbardziej pasujący wyścig.


SAR 4 - Coraz bardziej wątpliwe jest pozostanie Sargeanta na kolejny sezon, takimi wyścigami jak ten w Singapurze zdecydowanie sam sobie nie pomaga. Pewnie, tor w Singapurze nie pasował samochodom Williamsa, i P18 w kwalifikacjach było wynikiem raczej spodziewanym - ale nie można już zakładać, że Logan rozbije się w trakcie wyścigu o ścianę. Niewymuszony błąd, zablokowane koła na dohamowaniu, i utrącone przednie skrzydło zawaliło mu wyścig. Przepraszam - sam sobie zawalił wyścig, i pozostałe 40 okrążeń mógł spędzić na słuchaniu długości dźwięku samotności, lub zastanawianiu się czym jest kilometr. Czas chyba pakować walizki.


ALO 4 - Najgorszy weekend w sezonie. Buńczuczne zapowiedzi dziada zawsze źle się kończą, i tak też było tym razem - bo w kwali przegrał nie tylko z Ferrari, Mercedesem i Norrisem - ale także i z Magnussenem. Co prawda odgryzł mu się na starcie, ale już na drugim okrążeniu złapał odłamki z samochodu Tsunody, które trzymały się za przednim zawieszeniem z lewej strony samochodu. Przejechał z nimi 20 okrążeń aż do neutralizacji, podczas której przekroczył limity toru na wjeździe do boksów, łamiąc założenia Race Director Notes - i otrzymał zgodną z taryfikatorem karę 5 sekund. Długo walczył z Perezem, nie mogąc go wyprzedzić - aż w końcu zaryzykował, spóźnił hamowanie, i naraził się na atak ze strony Ocona z tyłu. Esteban zdołał go wyprzedzić, i Alonso musiał przejmować się innym Alpine - za plecami zaczął naciskać go Gasly. Gdy doszło do awarii skrzyni biegów Ocona, zaproponował aby zjechać do boksu - narzekając że jego opony są już skończone, i że nie będzie w stanie wypracować 5 sekund różnicy. Po dłuższych dyskusjach w których co chwila zmieniał zdanie, zespół zdecydował się aby Alonso zjechał do boksu - i wtedy doszło do ultra długiego postoju w boksach, zarówno ze względu na odbębnienie 5 sekund kary - jak i ze względu na problemy z prawym tylnym kołem. Jakby tego było mało - gdy tylko zaczął cisnąć, popełnił błąd i spóźnił hamowanie do T14. Wrócił na tor ze stratą ponad 10 sekund do Sargeanta, i chyba miał już dość - bo co prawda dogonił Sargeanta, jednak na ostatnim miejscu pozostał aż do linii mety. Ciekawią mnie przyczyny strasznego zmęczenia w głosie Alonso - dyszał znacznie mocniej niż inni kierowcy, czyżby singapurska duchota dużo mocniej dotknęła naszego staruszka?


RUS 5 - Zapowiadało się na dziewiątkę, aż do ostatniego okrążenia wyścigu. Najpierw spuścił Hamiltonowi solidny łomot w kwalifikacjach, prawie dobijając się na Pole Position - ale przegrał start z Leclerkiem. Nie będę czepiał się o "wypchnięcie" Hamiltona w pierwszym zakręcie, bo Russell w zasadzie nie miał chyba nawet możliwości aby go zobaczyć. Na pierwszym stincie wziął udział w grze Ferrari, polegającej na oszczędzaniu opon. Podczas neutralizacji przesokczył Leclerka, ale znalazł się za Verstappenem - dopiero po chwili mógł zająć się męczeniem Sainza, jednak i tym razem rozpoczęli grę w oszczędzanie opon. Russell wyglądał na czekającego w umiarkowanie komfortowej pozycji - nie był zagrożony z tyłu, ale i nie wyglądało na to, że mają sposób/pomysł na wyprzedzenie Sainza. VSC został ogłoszony gdy minęli wjazd do boksów, dlatego nie zjechali od razu - a dopiero po przejechaniu całego okrążenia w warunkach VSC. Pomysł zjazdu do boksów na zasadzie "box opposite" wyszedł od George'a, co w mojej ocenie było dziwnym pomysłem - na miejscu zespołu zdecydowałbym się tylko na zjazd Hamiltona, bo gdy za plecami znalazł się Norris, ten użył go do obrony swojej pozycji. Gdyby za plecami Sainza był Russell, jest większa szansa że George mógłby być bardziej po stronie Mercedesa niż Ferrari. Niemniej jednak stało się inaczej, i George od razu rzucił się do pogoni, co prawdopodobnie zagotowało opony - Hamilton był bardziej cierpliwy, i choć początkowo George na tym zyskał (zwiększając przewagę do ponad 5 sekund), to potem Hamilton na każdym kółku był od niego szybszy. Bezproblemowo obaj wyprzedzili Leclerka, i rzucili się w pogoń za Norrisem - jednak Lando dostawał DRS od Sainza, mógł się więc bez problemu bronić przed atakami Russella. Na ostatnim okrążeniu George tak się podpalił, że drapnął ścianę przed zakrętem 10. Na tyle mocno, że uszkodził zawieszenie i pojechał w tym zakręcie prosto w ścianę, tracąc P3 na mecie. Trochę więcej chłodnej głowy potrzeba, bo jednym błędem zawalił cały dobry weekend.


BOT 6.5 - Trudny weekend Bottasa - od początku wiedzieli, że tor nie będzie im pasował - i nie dziwi odpadnięcie w Q1, choć dzięki wyczynom gwiazdy Astona Martina prawie udało się awansować. Na starcie szybko przeskoczył go Piastri, oraz Sargeant - a po pit stopie Zhou był ostatnim wagonikiem z peletonu głównej stawki. Sam start zresztą był bardzo zachowawczy, próbując uniknąć jakiejkolwiek kolizji - ruszał na twardych oponach, i ewidentnie chciał przetrwać aby skorzystać na SC w dalszej części wyścigu. Po kilkunastu okrążeniach natrafił na Sargeanta w ścianie, który nawet trochę go zaskoczył - ale nie pasowało to do planów Alfy Romeo, to był zbyt wczesny SC. Bottas pozostał na torze, ścigając się z autami na wyjeździe z boksów - i wpasował się pomiędzy Ocona i Magnussena. Po restarcie szybko zaczął tracić pozycje, bo jednak zużyte twarde opony nie miały zbyt dużych szans z peletonem na świeżych twardych oponach. Na swój pit stop Bottas zjechał dopiero na okrążeniu 41, co było nietrafionym pomysłem - bo okrążenie później popsuł się samochód Ocona, i mieliśmy VSC - i gdyby Valtteri zjechał wtedy, pomogłoby to w pogoni za resztą stawki. Niestety, Bottasowi nie było dane dojechać do mety - bo dostał polecenie zjechania na pobocze i zatrzymania samochodu. Weekend bez większej historii, z nietrafioną strategią, bez większych nadziei na dobry wynik, i do tego zakończony awarią - do zapomnienia.


OCO 9 - Jedna z najjaśniejszych gwiazd weekendu, której nie było dane dojechać do mety. Jedyny minus jaki dla niego przewidziałem to porażka z Magnussenem w kwalifikacjach, aczkolwiek P8 na starcie to też był dobry wynik. Start rozegrał całkiem sprytnie, wszedł od zewnętrznej Magnussenowi w zakręcie numer 3 i wyprzedził go, jednak musiał potem odpierać kontratak w zakręcie numer 8 (później zgłosił kontakt, ale nie odczuwał skutków). Walkę tą wygrał i skupił się na podążaniu za Alonso, za którym utrzymywał się bez problemów. Zjechał do boksu podczas neutralizacji, kontynuował jazdę za Alonso - aż do momentu gdy ten podpalił się i przestrzelił punkt hamowania podczas walki z Perezem. Ocon wtedy bardzo ładnie wszedł od zewnętrznej zakrętu 8, i wyprzedziłby Alonso już wtedy, gdyby nieco nie przytrzymał go Perez. Ostatecznie jechali bok w bok aż do zakrętu numer 10, kiedy to ostatecznie wyprzedził Alonso i zabrał się za Pereza. Jego też wyprzedził całkiem szybko i zgrabnie, i gdy zaczął powoli odjeżdżać od dziada - awaria skrzyni biegów, i koniec wyścigu. W momencie DNFa był na P7, mając przed sobą Verstappena. Max po zjeździe najprawdopodobniej i tak by go dogonił, ale to byłyby cenne punkty po bardzo mocnym weekendzie - szczególnie w kontekście walki ze Strollem i Gaslym. Ale cóż, gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem, a drugiej okazji do takich mocnych punktów może już w tym roku nie być. 


TSU brak oceny - Za mało na ocenę. W Q1 błysnął, bo przed czerwoną flagą to on otwierał tabelę - ale w Q2 uwalił go Verstappen, drugie okrążenie pod presją nie wyszło, a na pierwszym okrążeniu w wyścigu po dobrym starcie załatwił go Sergio Perez. Ciężko wyrokować po zaledwie pół okrążenia w wyścigu.


STR brak oceny - Tu też chyba dam brak oceny, bo mimo wszystko mieliśmy wypadek w Q1, i potem nie wystartował w wyścigu. Można go winić za wypadek, bo to była zwykła utrata kontroli w wyniku przegięcia pały - ale mimo wszystko wstrzymam się od przyznania oceny, bo ocenienie go na jakąkolwiek liczbę byłoby zwyczajnie niesprawiedliwe względem reszty stawki.


Na koniec, parę luźnych wniosków:

  • Mercedes nie powinien ściągać dwóch samochodów na drugi pit stop. W mojej ocenie, większe szanse na zwycięstwo mieli gdyby zjechał tylko Hamilton. Niepokoją mnie głosy, że Russell "byłby wściekły" gdyby Hamilton dostał alternatywną strategię, a on nie. Niepokoją i jednocześnie zmuszają do przypomnienia, że rozdzielenie strategii to zazwyczaj loteria - nie ma gwarancji, że drugi kierowca da radę jej sprostać. Gdyby Russell chciał zagrać zespołowo, pozostałby na P2 i dręczył Sainza, aby ten wykorzystał swoje opony - w czasie w którym Hamilton goniłby tą grupkę. Russell mógłby pomóc przeskoczyć Norrisa, a następnie samemu przepuścić Hamiltona - aby ten mógł sam zająć się Sainzem mając dużą przewagę opon. W ten sposób Mercedes mógłby mieć miejsca 1-3, lub 2-4. Zjeżdżając tylko Hamiltonem nie ryzykowali nic, a zjeżdżając obydwoma samochodami oddali mogli skończyć 3-4, ponieważ Sainz świetnie wykorzystał Norrisa do obrony własnej pozycji.
  • Degradacja opon była zaskakująco duża, przewaga nowego zestawu opon była potężna - co najlepiej było widać po Red Bullach, które zostały objechane jak pachołki. 
  • Mimo tego, niewielu kierowców zdecydowało się na drugi pit stop - bo pociągi DRS były jeszcze potężniejsze. Często było tak, że jeżeli ktoś został z tego pociągu zerwany, zaczynał tracić czas.
  • Trzeba przemyśleć dodanie czwartej strefy DRS w nowej sekcji toru - ale nie wiem, czy nie powinna ona powstać jako zastępstwo dla likwidacji innej sekcji DRS.
  • Sainz po przerwie letniej to zupełnie inny kierowca niż w pierwszej części sezonu.
  • Wkurwiliście Verstappena, gratulacje. Powodzenia w Japonii.


Nagrody indywidualne: 
Złota gwiazdka: Carlos Sainz
Srebrna gwiazdka: Esteban Ocon
Brązowa gwiazdka: Liam Lawson

Złote gówno: Sergio Perez

Po nadgonieniu wszystkich zaległości, w tym miejscu pojawi się tabela podsumowująca oceny ze wszystkich wyścigów aż do tej pory.

Do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Awantury wewnątrz zespołów w GP Japonii

GP Japonii było średnio ciekawym wyścigiem. Padło łupem wracającego do formy Verstappena, który bez większych problemów zwycięży...