czwartek, 24 sierpnia 2023

[Zaległości] Oceny za GP Monako

Kolejna część nadrabiania zaległości - tym razem chyba najdłuższy artykuł z ocenami, ten który przysporzył mi największych problemów - GP Monako.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że wyłapałem spore problemy z F1TV. Nie są one tak potężne jak to co wyłapałem w Hiszpanii (o tym innym razem), ale i tak są przeszkadzające. Kanał onboard zawiera dźwięki z Team Radio, i są one zaskakująco dziurawe. Na przykład - u Gasly'ego radio nie działało cały wyścig, w McLarenach ucichło w momencie gdy zaczął padać deszcz, a u Verstappena na onboardzie nie ma w ogóle komunikatu jak panicznie krzyczy "Inters, we need inters", który puścili w głównej transmisji! I mimo że planowałem oceny oprzeć o decyzje związane z odpowiednim wyczuciem opon, okazało się to zwyczajnie niemożliwe. Dla chcących weryfikacji - na ogólnej transmisji ta rozmowa Maxa ze swoim inżynierem była puszczona na okrążeniu 55, gdy Sainz poleciał w ścianę (1:19:55), a na kanale onboard można odsłuchać radio z tego okrążenia od 1:18:36. Komunikat był nadany prawdopodobnie podczas jazdy w tunelu, i przed szykaną słychać tylko krótki fragment tej rozmowy. Jak do tego doszło, nie wiem. Zgłosiłem to do F1TV jeszcze 2 czerwca - uprzejmy hindus zarejestrował zgłoszenie, nadał numer ticketu, ale jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa - nic na to nie mogą poradzić poza stworzeniem ticketu. W dniu publikacji tego wpisu problem nadal nie został rozwiązany, i nie ukrywam że był jednym z powodów dla których oceny były tak długo wstrzymywane.

Skoro mamy ten problem omówiony, przejdźmy do samych ocen. Standardowo (to całkiem nowy, ale już standard) dorzucam mapkę toru w Monako, aby nadać kontekstu o jakich zakrętach mówię. Starałem się unikać nazw zakrętów, operując raczej na numerach - ale jeżeli gdzieś mi się coś wplątało, to dla wyjaśnienia (lub dla nauki, jeżeli ktoś tych legendarnych nazw nie zna) - dodaję opisy:

  • Zakręt numer 1 - Sainte Devote
  • Zakręt numer 3 - Massenet
  • Zakręt numer 4 - Casino Square
  • Zakręt numer 5 - Mirabeau
  • Zakręt numer 6 - Nawrót, Hotel
  • Zakręty numer 10, 11 - Szykana
  • Zakręt numer 12 - Tabac
  • Zakręty numer 15, 16 - Szykana przy basenie
  • Zakręt numer 17 - Rascasse
Dodatkowo, w ramach śmieszków, określiłem w Monako ulicę Nico Rosberga (w rzeczywistości jest to aleja Drzew Cytrynowych, na przedłużeniu zakrętu numer 5), oraz bandę im. Michaela Schumachera (w zakręcie numer 17). Tyle jeżeli chodzi o sam tor.


Natomiast przechodząc do ocen właściwych...

VER 10 - Nie ugiął się pod presją, jaką wywierał na nim Alonso. Fantastyczny sektor trzeci, który przesądził o zdobyciu Pole Position - choć mam jakieś takie przekonanie, że tam było nie tylko ryzyko - ale także i taktyka, nieco odpuszczając aby nie przegrzać opon w pierwszym i drugim sektorze. Na starcie zagrali trochę strachliwie, postawili na Mediumy - chyba bali się, że Alonso może ich objechać na starcie. VER utrzymał pozycję lidera i zaczął odjeżdżać - stabilnie i regularnie budował przewagę, osiągając około 12 sekund - i wtedy dojechał do peletonu zbudowanego za plecami de Vriesa. Na dublowaniu stracił nieco czasu, w najgorszym momencie przewaga spadła poniżej 6 sekund - jednak dalej był w stanie kontrolować swoje tempo, oczekując na deszcz. Pierwsze krople zameldował na okrążeniu 51 (ang. a few drops there), a już na początku okrążenia 53 poprosił o przygotowanie Intermediatów. Na okrążeniu 54 został ostrzeżony, że może być to wyścig na slickach z opcją przetrwania na mokrym torze, a początku okrążenia 55 dostał komunikat, że Alonso zjechał do boksu. Na wyjeździe z tunelu Max domagał się zjazdu po deszczówki, i w odpowiedzi dostał komunikat, że zjeżdżają do boksu po intery. Po tej zmianie do mety dojechał nie będąc niepokojnym przez kogokolwiek. Pełna dominacja i kontrola, ale też i szybko zorientował się co do opon - to dodatkowo na plus, bo jak zobaczymy później - nie każdy tak dobrze wyczuł warunki.


ALO 8.5 - Mocniej jego przygody opisałem w pierwszym poście na tym blogu, więc tutaj podsumuję to skrótowo. Był blisko Pole Position (bliżej niż podejrzewałem przed weekendem, nie wierzyłem w prężenie muskułów - jak zawsze), ale tutaj nie winiłbym go za przegraną - jeżeli oszczędzałby opony na sektor trzeci, to nie wyrobiłby takiej przewagi w pierwszym i drugim. Za start go nie winię, bo miał twarde opony - zresztą, utrzymał pozycję, więc nie ma za co winić. Jedynie za te rozbuchane nadzieje, ponownie prężenie muskułów jak to on świetnie startuje (dlatego mimo faktu, że mamy 6 wyścig sezonu - stary pryk wciąż na pierwszym okrążeniu więcej pozycji stracił niż zyskał). Nie do końca winię go za słabe tempo - mając zabezpieczone plecy nie musiał jakoś ostro uciekać, a wręcz mógł sobie pozwolić na pracę nad oponami, to jednak stwierdzenie że prawdopodobnie miał kapcia mogło wynikać z tego, że jego twarde opony zwyczajnie zaczęły tracić temperaturę. Max uciekał mu w stałym tempie, i strata Alonso zaczęła zmniejszać się dopiero gdy ten pierwszy utknął w korku pomiędzy dublowanymi kierowcami. W oczekiwaniu na deszcz był jednak mocno niezdecydowany - nie potrafił podjąć decyzji co do doboru opon (jego konkurencji potrafili), nie przekazywał jednoznacznego feedbacku ułatwiającego podjęcie decyzji zespołowi - więc i decyzja była błędna. Przed utratą podium uratował go fakt, że wypracował bezpieczną przewagę nad Oconem i jego grupą. Za owe niezdecydowanie muszę jednak odjąć punkty. Do tego dochodzi ścięcie szykany i nieoddanie zyskanej przewagi na tym jednym okrążeniu na Mediumach, co zostało nagrodzone flagą biało-czarną. Po rozpoczęciu opadów miał może dwa lub trzy okrążenia szybsze od Verstappena, i w sumie to Ocon skończył za nim tylko 9 sekund - to bliżej niż Russell za Hamiltonem. Można powiedzieć, że nie musiał się śpieszyć, i jechał tempem wystarczającym do utrzymania temperatury opon - i ja się z tym zgadzam, nie musiał się już nigdzie śpieszyć. Tak czy siak - wszystko układało się pod niego, miał ogromną szansę wygrać ten wyścig - ale nie skorzystał z tej okazji z własnej, nieprzymuszonej woli.


OCO 10 - Bohater weekendu. Do Q3 był bardzo porównywalny z Gaslym, ich czasy w Q1 i Q2 różniły się nie więcej niż 0.1s - aż do Q3 właśnie. Alpine miało całkiem sprytny plan, mianowicie ich drugi przejazd na nowych oponach miał nastąpić nie w ostatnich sekundach, a około 3-4 minuty przed końcem czasu. Był to moment gdy tor był względnie pusty, co pozwalało na wykonanie dobrego okrążenia bez tłoku, i jednocześnie ukończenie go zanim ostatnia fala kierowców zrobi swoje kółka. W przypadku pojawienia się czerwonej flagi (a jak wiemy, ostatnio to się zdarzało - chociażby w dwóch Q3 na tym torze, prawda panie Leclerc?) Esteban miałby szansę na sensacyjne Pole Position, bo jego czas faktycznie dał mu prowizoryczne PP. Jak na złość, wszyscy ukończyli swoje okrążenia bez rozbijania się, i ostatecznie zajął P4 - co i tak było świetnym wynikiem, bo ograł obydwa Mercedesy, a także Sainza. Po karze dla Leclerka ruszał z P3, na Mediumach - co stwarzało cień szansy na atak na Alonso. Krótka prosta przed pierwszym zakrętem oznaczała jednak, że ten manewr nie mógł się udać, i Esteban pozostał na P3. Przez dłuższy fragment musiał się bronić przed Sainzem, jednak ten nie był w stanie wyprowadzić groźnego ataku ze względu na charakterystykę toru. Jedna z prób zakończyła się kolizją, na szczęście dla Estebana bez znaczących uszkodzeń samochodu. Ocon zjechał na pit stop w odpowiedzi na próbę podcinki Hamiltona, i mimo dłuższego pit stopu (4.2s) utrzymał pozycję względem Hamiltona i Sainza. Dzięki świeższym twardym oponom zbliżył się do peletonu Leclerc-Gasly-Russell, jednak nie na tyle aby podjąć próbę ataku - możliwe że była to celowa decyzja, aby nie przegrzać samochodu i nie zniszczyć opon w wypadku gdyby deszcz nie spadł. Gdy ten deszcz się pojawił, zespół zapytał Ocona o decyzję w sprawie opon - na okrążeniu 54 Ocon sam stwierdził, że zjeżdżają po intery. Po błędzie Russella w Mirabeau powrócił na P3, które dowiózł do mety, z kilkoma bezskutecznymi atakami ze strony Hamiltona. Świetny weekend, fantastyczne kwalifikacje, utrzymał nerwy w wyścigu mimo ciągłej presji ze strony rywali, zasłużone podium. 


HAM 7.5 - Lepszy z dwójki kierowców Mercedesa. Na minus porażka z Oconem w kwali, z Sainzem można było się spodziewać. Po karze dla LEC ruszał z P5 na mediumach i utrzymał pozycję na starcie, nie mogąc jednak ani zaatakować Sainza z przodu, ani nie musiał bronić się przed Leclerkiem z tyłu. Jako pierwszy zjechał do boksu, jednak na próbę podcinki zareagowali zarówno Ocon, jak i Sainz. Pozostał na torze i podążał za Sainzem, w bezpiecznej odległości dla opon i temperatury samochodu. Na okrążeniu 49 został ostrzeżony o rosnącej szansie na deszcz, a już na 50 potwierdzał że coś zaczynało kropić w zakrętach 3-6, a już na 51 potwierdzał że zdecydowanie pada w zakręcie numer 8, i tor zaczyna się robić śliski/mokry. Na kolejnych okrążeniach obierał inną linię na wyjściu z T8, ale jednocześnie na pytania Bono o opony nie odpowiadał, i na okrążeniu 54 został zawołany do boksu, jednocześnie gdy próbował coś powiedzieć. Na Intermediatach wyprzedził Sainza i Russella, którzy wypadli w Mirabeau, a następnie dojechał do Ocona i zaczął wywierać presję na nim, jednak bez skutecznej próby ataku dowiózł P4. Minus za brak wsparcia w procesie decyzyjnym odnośnie strategii, i minus za rozbicie auta w FP3 - obydwa incydenty bez konsekwencji, ale niesmak pozostał. Ogólnie mam wrażenie, że zmiana koncepcji samochodu bardziej pasowała Hamiltonowi, ale wydaje mi się, że takie wyroki będzie można wydawać dopiero na Silverstone.


RUS 5 - Weekend ze zmarnowanym potencjałem, bo dzięki odważnej strategii mógł nawet być na podium. Kwalifikacje znacząco na minus - porażka nie tylko z Hamiltonem, ale i z obydwoma samochodami Alpine (z Oconem prawie o pół sekundy!). Start do wyścigu na twardych oponach i utrzymanie pozycji (co w Monako raczej nie dziwi), i stabilna jazda na wytrzymanie do deszczu. Nie uległ presji podcinek i nie zjechał, dzięki czemu przeskoczył na P3. Podczas jazdy za Gaslym nie był jednak w stanie nawet postraszyć Francuza, ale winą obarczałbym specyfikę toru. W momencie w którym Gasly zjechał to Russell sam komunikował, że zostajemy na torze - nie chciał zjeżdżać, co w kontekście nadchodzącego deszczu było prawidłową decyzją. Takie trochę ryzyko, które mogło się skończyć tylko na dwa sposoby - albo P3 (jeżeli deszcz spadnie), albo P8 (jeżeli nie spadnie). Na początku okrążenia 50 został poinformowany, że deszcz przyjdzie najpierw w obszarze zakrętów 5-6, co potwierdził kroplami (ang. spitting) w zakręcie numer 3, a następnie w zakręcie numer 11. Czekał czekał i się doczekał. Rozważał zjazd po nowy zestaw slicków w przypadku Safety Cara, ale po chwili zauważył że pada coraz mocniej. Ogólnie podoba mi się taka strategiczna uwaga Russella - brał pod uwagę różne scenariusze - i już na okrążeniu 51 zaczął rozważać przygotowywanie Intermediatów - jako pierwszy z całej stawki. Zjechać chciał już na okrążeniu 52 (ang. Box for inters), jednak zespół jeszcze go powstrzymał. Powtórzył prośbę na okrążeniu 53, dostrzegając ryzyko pojawienia się Safety Cara lub nawet czerwonej flagi w przypadku jakiegoś wypadku. Inżynier ostrzegł go, że Intermediaty w tym momencie wyglądają na wolniejsze, dlatego pozostał na kolejne okrążenie. Na okrążeniu 54, ponownie w nawrocie prosił zespół o zjazd do boksu po Intermediaty, i tym razem dostał na to zgodę. Pit stop trwał bardzo długo, ale mimo wszystko utrzymał on wirtualne trzecie miejsce. Aż do zakrętu numer 5, w którym popełnił błąd i musiał skręcić w lewo, w ulicę Nico Rosberga - co kosztowało go nie tylko pozycję na rzecz Ocona, ale także i Hamiltona. Przy powrocie zajechał drogę Sergio Perezowi, za co został ukarany 5 sekundami. Początkowo szybciej dogrzał opony niż Hamilton i prosił o możliwość przepuszczenia, aby mógł zaatakować Ocona - po chwili jednak zaczął tracić czas, więc i prośba stała się nieaktualna, a zmartwieniem Russella był Leclerc - nad którym udało się jednak utrzymać bezpieczny dystans i ostatecznie być sklasyfikowanym na P5. Spory minus za kwalifikacje, spory minus za spowodowanie kolizji z Perezem, plus za przeczytanie pogody i dobre wyczucie strategiczne. Ogólnie jednak na własne życzenie wypadł z podium, co musi zostać ukarane w mojej ocenie.


LEC 7 - Jak zwykle padł ofiarą sabotażu ze strony własnego zespołu. Całkiem pewnie wygrał z Sainzem (-0.159s), i prawie ograł Alonso (+0.022s!), ale co z tego, skoro jego inżynier zapomniał mu powiedzieć o tym że z tyłu na szybkim kółku jest Norris, co doprowadziło do bardzo niebezpiecznej sytuacji w tunelu i zasłużonego +3 na starcie. To spowodowało, że stracił praktycznie pewne podium (biorąc pod uwagę tempo Ferrari), a i przy odrobinie szczęścia może nawet i P2. Ruszył zatem z P6, na twardych oponach - i utrzymał pozycję za plecami Hamiltona. Jechał za nim dopóki nie zjechał do boksu, a gdy w boksach pojawił się także Sainz, wskoczył na trzecie miejsce. Zjechał do boksu na okrążeniu 44, zgłaszając że jego tylne opony się kończą. Na jego nieszczęście, wyjechał z boksu tuż za plecami zdublowanego Sargeanta - ten jednak puścił go od razu. Na okrążeniu 51 zgłosił pierwsze krople deszczu, a zespół podał bardzo ciekawą informację - oszacowali crossover point na 1:25. Na okrążeniu 53 Leclerc otrzymał informacje, że zespół nie wie jak będzie wyglądał rozwój deszczu (no oczywiście), i obserwują dwa auta - Bottasa i Strolla - na Intermediatach. Leclerc na okrążeniu 54 stwierdził, że póki co jest git aby kontynuować, aby po kilku zakrętach stwierdzić że w sumie mogą zjechać (to był moment, gdy Alonso był już po pit stopie na Mediumy). Na okrążeniu 55 pozostał na slickach, i wyprzedził wtedy Sainza który wypadł w zakręcie numer 5. Został też wyprzedzony przez Bottasa na Intermediatach (w sumie beka, bo inżynier poinformował go że Bottas dostaje niebieską flagę, kluczowa informacja dla LEC XD), i zaliczył duży poślizg w szykanie - który wymusił obronę przed Sainzem. Zjechał po intermediaty na koniec okrążenia 55 - to spóźnienie oznaczało sporą stratę do HAM (15s) i RUS (6.7s), ale udało się utrzymać pozycję przed Gaslym. Do końca wyścigu nic się nie zmieniło - nie miał dużej presji z tyłu, ale i nie był w stanie utrzymać tempa Russella aby zyskać pozycję na skutek kary. Weekend z dużym potencjałem, zmarnowanym przez karę - i zbyt późną diagnozę o możliwym zjeździe do boksu, brak wsparcia zespołu w doborze strategii niestety też go obciąża.


GAS 7.5 - Uważał że uciekło mu podium, i w zasadzie miał rację - ale i tak był wyraźnie gorszy od Ocona. W Q1 i Q2 byli naprawdę blisko siebie, ale w Q3 Ocon odpalił petardę, na którą Pierre nie był w stanie odpowiedzieć (+0.380s, aż +0.5%!). Na plus fakt, że pokonał Russella - ale do Hamiltona było dość daleko, i efektem było P7 - więc nawet nie mógł skorzystać na karze dla Leclerka. Na starcie mimo twardych opon był naprawdę blisko wykonania ataku na Leclerka, ale zabrakło mu kilku, może kilkunastu metrów. Jechał zatem swój wyścig, dbając o opony - mając w perspektywie ryzyko deszczu. Gdy zjechali Ocon, Sainz, Hamilton i Leclerc, wskoczył na trzecie miejsce - które oddał po swoim pit stopie. Gasly chciał pozostać na torze, ale zespół chyba nie do końca wierzył w deszcz i wykonywał plan na suchy wyścig. Tą decyzję obarczał za przegrane podium, i mam wrażenie że miał rację. Z oceną zachowania przy opadach mam duży problem, bo coś się popsuło z F1TV i w transmisji z onboardu brakuje ścieżki Team Radio. Pozostaje mi zatem odnotować po kronikarsku, że zjechał na okrążeniu 54, zaliczył bardzo długi pit stop, i gdyby ten pit stop przebiegł zgodnie z planem - udałoby mu się przeskoczyć Leclerka, który wyjechał na tor po swoim pit stopie tuż przed nosem Pierre'a. Do końca wyścigu jechał w kanapce dwóch Ferrari, nie mogąc ani wyprowadzić skutecznego ataku na Leclerka, ani nie będąc przesadnie zagrożonym ze strony Sainza. Ciekawe jest jednak to, że w trakcie wyścigu dostał ostrzeżenie flagą czarno-białą za przekroczenia limitów toru. P7 to też są cenne punkty, ale rozumiem frustrację i odczucie straconego podium.


SAI 4 - Jeden z antybohaterów, chyba nawet większy niż Russell. Klasycznie po hiszpańsku, prężył się w treningach, aby w kwalifikacjach przegrać nie tylko z Leclerkiem, ale nawet i Oconem. Po karze ostatecznie ruszał z P4, i wybrał twarde opony. Na starcie nie zagroził Oconowi, ale z tyłu też Hamilton nie dał rady zbyt mocno wejść mu pod łokieć. Od razu zaczął naciskać na Ocona, co zakończył wjechaniem mu w tył i uszkodzeniem przedniego skrzydła. Uszkodenie nie było poważne, Carlos mógł kontynuować - a lotka oderwała się w pierwszym sektorze, co wywołało dodatkowo żółtą flagę. Z czasem Carlos zaczął delikatnie tracić czas, jego strata do Ocona przekroczyła trzy sekundy - i wtedy Mercedes ściągnął Hamiltona do boksu, chcąc wywołać podcinkę na Carlosie i potencjalnie na Oconie. Ocon zareagował na następnym okrążeniu, co dało Sainzowi awans na P3 - ale i Ferrari zareagowało na kolejnym okrążeniu. Postanowili nie zmieniać przedniego skrzydła, i to uratowało pozycję przed Hamiltonem - pomimo robienia różowych sektorów, Lewisowi zabrakło sekundy do wyprzedzenia Carlosa. Odstępy ustabilizowały się w oczekiwaniu na deszcz, Carlos starał się dbać o Mediumy - aby potencjalnie móc zrobić z nich użytek później. Pierwsze krople Carlos zauważył na okrążeniu 51, określając je jako "całkiem duże krople" (ang. really big spots), i poprosił zespół o gotowość, oraz obserwację innych aut pod kątem przygód w zakręcie numer 5. Jednocześnie wraz z Oconem dogonił sporą grupę dublowanych kierowców, co pozwoliło mocno zbliżyć się do Estebana. Na okrążeniu 52 już stwierdził, że w sekcji przed tunelem jest mokro - i wtedy nadarzyła mu się okazja do ataku przed szykaną. Spróbował od zewnętrznej, ale podbiło jego samochód na wyboju i musiał oddać pozzycję zdobytą przez cięcie szykany. Na okrążeniu 53 po raz pierwszy zobaczył flagę żółto-czerwoną, i niemal od razu po tym zaliczył uślizg. W dalszym ciągu mocno naciskał na Ocona, którego opony całkiem straciły temperaturę, był blisko wejścia pod łokieć w zakręcie numer 12. Na okrążeniu 54 zjechał Ocon, i tuż przed tym inżynier przekazał mu komunikat o pozostaniu na torze, z którym Carlos się zgodził. I wtedy Sainz zaliczył ślizg w zakręcie numer 5, o który jeszcze przed chwilą dopytywał - tracąc pozycję na rzecz Leclerka. Z braku innych opcji Carlos zaczął dopytywać o szanse na to, że deszcz przestanie padać - ale inżynier przekazał tylko informację o zwiększeniu intensywności, więc Carlos musiał odczekać swoje w kolejce. Na tym oczekiwaniu Carlos stracił kolejne sekundy, i ponownie znalazł się za samochodem Alpine - ale tym razem był to Pierre Gasly. I w sumie historia była podobna, bo Pierre'a też nie był w stanie skutecznie zaatakować. Gdyby miał lepsze wyczucie do warunków, decydując się na szybszy zjazd do boksu, mógłby skończyć na podium, nawet mimo spowodowania kolizji na początkowym etapie wyścigu - ale skończył na marnym P8, zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Uszkodzenia Sainza po spowodowaniu kolizji z Oconem.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.


NOR 8 - Dobry weekend, szczególnie na odbicie się po fatalnym Miami. Zaczął dobrze, od awansu do Q3. W ostatniej części czasówki w McLarenie przyjęli dość ciekawe podejście - wypuścili go z boksów mniej więcej w połowie sesji na nowych miękkich oponach, celem zrobienia dwóch okrążeń pomiarowych. Pierwsze przebiegło całkiem okej, ale na drugim omal nie doszło do groźnego wypadku, gdy w tunelu zaskoczył go wolno jadący Leclerc. Niestety dla Lando, oznaczało to start z P10. Ten przebiegł całkiem spokojnie, Norris zdołał utrzymać swoją pozycję, i choć był blisko awansu - Tsunoda zdołał się przed nim obronić. Przez większość wyścigu pozostawał w bliskiej odległości za Yukim, nie stanowiąc jednak dla niego żadnego zagrożenia. Z czasem jednak zaczął lekko gubić dystans, w szczytowym momencie różnica dobiła do 6 sekund - ale wtedy Lando ponownie zaczął zmniejszać dystans. Na niekorzyść Lando, McLaren podjął złą decyzję strategiczną, ściągając go do boksu na okrążeniu 50. Niestety, nie jestem w stanie określić co o tym sądził Lando, bo podobnie jak u Gasly'ego - coś się popsuło na kanale team radio, i nie słychać rozmów z inżynierem na okrążeniu zjazdowym. Z tego samego powodu nie jestem w stanie określić czy, kiedy i jak Lando reagował na deszcz, a nie ukrywam że na tym chciałem oprzeć swoje oceny - bo z jakiegoś powodu na okrążeniu zjazdowym komunikatów brakuje, a na wyjazdowym komentarze Lando są już słyszalne. Ot paradoks, ale powoduje że mogę mieć pewności że wszystkie rozmowy zostały opublikowane. Na pewno na okrążeniu 51 stwierdził, że tor robi się bardzo śliski. Co na pewno, to flagę żółto-czerwoną zobaczył na okrążeniu 52. Inżynier przekazywał na bieżąco raporty od innych kierowców, z którymi Lando generalnie się zgadzał. Twarde opony na pewno nie ułatwiały sprawy, bo były trudniejsze w dogrzaniu - i gdy Lando dostał kroplami deszczu w pierwszym zakręcie, na okrążeniu 54 stwierdził że to czas na Intery - i wtedy też zjechał na zmianę opon. Znalazł się jednak za swoim teammatem, który nie zjechał do boksu po nowe slicki - ale gdy Piastri miał problemy ze znalezieniem przyczepności, Lando zdołał mu wejść pod łokieć w zakręcie 18, i wykonać jeden z niewielu manewrów wyprzedzania w tym wyścigu. Do Tsunody obaj tracili bardzo dużo czasu, jednak Yuki miał wtedy problemy z hamulcami - co na mokrym torze ulicznym nigdy nie jest dobrym znakiem. Lando wykonał bardzo odważny manewr na prostej startowej, wchodząc od zewnętrznej przed pierwszym zakrętem. Do Sainza tracił ponad pół minuty, więc tak naprawdę na tym etapie zakończyła się dalsza pogoń Lando - i zasłużone dwa punkty, choć ciężko oprzeć się wrażeniu, że gdyby dać mu mocniejszy samochód, spokojnie biłby się o podia.


PIA 8 - Potwierdza swoją dobrą formę. Pierwszy raz jechał samochodem F1 po torze w Monako, i raczej nie powinien dziwić fakt porażki z Norrisem w kwali - a i tak było bardzo dobrze, bo zajął 11 miejsce, do Lando tracąc zaledwie +0.018s. Ruszał na twardych oponach, i przegrał pozycję z de Vriesem - ale odzyskał ją niesamowitym manewrem od zewnętrznej w zakręcie numer 3. Niesamowity, genialny - na twardych oponach na pierwszym okrążeniu! Od zewnętrznej, w Monako! Tylko ten fragment można oglądać godzinami, a nie wyjechaliśmy jeszcze z pierwszego sektora. Na kolejnych okrążeniach ustawił się za Norrisem, oczekując na dalszy rozwój wypadków z pogodą. Fakt, tempo miał gorsze niż Lando - ale i twardsze opony, na których z góry przyjęto założenie jak najdłuższej jazdy, i pilnowania pozycji na torze. Stopniowo zwiększał dystans nad de Vriesem, zaliczył też przygodę z delikatnym obtarciem ściany na wejściu w zakręt 15. De Vries stracił bardzo dużo czasu na dublowaniu, co dało różnicę ponad 20 sekund - wystarczające okno na pit stop. Oscar z niego nie skorzystał, bo zrobił to Norris - co dało Piastriemu pozycję przed Lando. Na samym przepuszczeniu Verstappena stracił bardzo mało. Na okrążeniu 51 (52 lidera) pierwszy raz zobaczył flagę żółto-czerwoną, i zaliczył ślizg w zakręcie numer 7 - który dobrze opanował. Niestety, u Piastriego też były problemy z nagraniem radia, więc nie jestem w stanie ocenić jego reakcji na opady, oraz rozmów z inżynierem. Podążał blisko za Verstappenem, widział jego problemy (w tym uderzenie w ścianę) jako dodatek do swoich odczuć - i wraz z zespołem zdecydowali się na zjazd na okrążeniu 53 (54 lidera). Podobnie było w przypadku zamiany pozycji z Norrisem - nie jestem w stanie powiedzieć, czy była to zmiana wywołana przez zespół, czy manewr wyprzedzania. Pozostają mi tylko domysły oparte na tym, w którym miejscu ten manewr został wykonany (zakręt 18), i dlatego stwierdzam że było to zwyczajne wyprzedzanie (choć według Teda Kravitza, uzyskał on informację od zespołu, że nie wydali polecenia). Przed końcem zdołał jeszcze wyprzedzić Tsunodę, mającego problemy z hamulcami - i zrobił to tak samo jak Lando, opóźniając hamowanie do pierwszego zakrętu. To był tak naprawdę koniec wydarzeń w wyścigu, Oscar dowiózł P10 i jeden punkt na mecie. Niby niedużo, ale taki punkt także trzeba szanować. 


BOT 7 - Zaskakująco blisko punktów, ale na top6 zespołów (minus dwie pokraki) nie było siły. Zaczął od pozytywu, bo Alfa rywalizowała z Haasem o miano najgorszej taczki weekendu, a mimo tego awansował do Q2. Pewnie, wydatnie pomógł mu Perez - ale jednak awansował kosztem Sargeanta. W samym Q2 zajął ostatnie miejsce, ale tylko o włos (+0.002s) przegrał ze Strollem. Ruszał na twardych oponach, i był to w sumie typowy start w Monako w głębokim midfieldzie - prawie zatrzymał się do zera w pierwszym zakręcie, a potem drugi raz w nawrocie. Wyprzedził go także Hulkenberg, wchodząc pod łokieć w zakręcie numer 3, a w nawrocie w tyłek pacnął go Sargeant. Ominął poobijanego Strolla, i zgłosił że mimo tych kilku kontaktów auto zachowuje się normalnie. Miła odmiana, to już drugi wyścig z rzędu bez uszkodzeń na pierwszym okrążeniu! Pomimo tych przygód, znalazł się na P14, co było całkiem dobrą pozycją wyjściową na wypadek deszczu - przed nim była spora grupa na Mediumach, która mogła wycofać się z oczekiwania na deszcz, i zjechać po nowe slicki. I tak się stało na okrążeniu 19, kiedy zjechał Albon (jadący bezpośrednio za Valtterim, bo Bottas zdołał go wyprzedzić w nawrocie) - jednak poza Alexem, na pit stopy zdecydowała się tylko grupa walcząca o podium, do której Valtteri miał pokaźne straty. Na domiar złego, jadący przed Bottasem de Vries mocno tracił czas do grupy Tsunoda+McLareny, tworząc im okno na wykonanie pit stopu - i z tego okna skorzystał Lando Norris. Z czasem i Valtteri też stracił kontakt z de Vriesem, stworzyła się różnica na około 5 sekund - mimo że Nyck dysponował Mediumami, które na tym etapie wyścigu powinny być w gorszym stanie. Na okrążeniu 50 (51 lidera) Valtteri zauważył pierwsze krople deszczu, i zauważył że to od razu ma negatywne przełożenie na przyczepność. Na kolejnym okrążeniu stwierdził, że jest bardzo źle (ang. really bad) i wtedy też po raz pierwszy zauważył flagę żółto-czerwoną, na wjeździe do tunelu. Zespół w sekcji basenowej zapytał Valtteriego, czy chce zjechać - i Valtteri potwierdził chęć zmiany na Intery. Tym samym stał się pierwszym kierowcą z całej stawki, który po te Intery zjechał - co jak wiemy z późniejszych wydarzeń, było decyzją trafioną. Było to ryzyko, ale w sytuacji Bottasa nie bardzo były inne możliwości - musieli zaryzykować, bo P13 ich nie urządzało. Przy okazji wraz ze Strollem stanowił królika doświadczalnego dla innych, i już na okrążeniu wyjazdowym mieli drugi sektor szybszy o sekundę. Valtteri utknął trochę za Perezem, gdy kolejni kierowcy zaczęli reagować - Albon, Zhou, i co ważne dla Bottasa - Tsunoda. W deszczowym sektorze uporał się z Perezem i Gaslym, i nawet mimo wyprzedzania był szybszy o dwie sekundy od Alonso, o cztery od Verstappena. Niestety, przebijanie się przez korek oznaczało, że gdy zjechał także de Vries, i on powrócił przed Bottasem. Ryzyko nie przyniosło oczekiwanych korzyści, ale okazało się trafioną decyzją. Gdy de Vries popełnił błąd w pierwszym zakręcie, Valtteri zdołał go wyprzedzić, wskakując na wirtualne P12 - ale wirtualne było tylko przez dwa kolejne zakręty, bo na slickach pozostał Magnussen, i właśnie tyle trwało dogonienie i wyprzedzenie go. Do Norrisa Bottas tracił ponad 6 sekund, i na deszczówkach byli już wszyscy kierowcy, więc jedyną szansą na kolejną poprawę pozycji było ponowne zamieszanie ze zmianą opon - ale to nigdy nie nadeszło. Valtteri awansował jeszcze na P11 po problemach Tsunody z hamulcami, i po zmniejszeniu różnicy do McLarenów do poziomu 4 sekund, jego wyścig się zakończył - puszczając Alonso stracił dużo czasu, i mając ponad 25 sekund przewagi nad de Vriesem, odpuścił dalszą pogoń. P11 na pewno bolało, ale realistycznie patrząc, nie było tutaj szans na punkty odkąd tylko de Vries zaczął tracić dystans. 


DEV 6 - Zaczynają pojawiać się pozytywy. Był całkiem blisko awansu do Q2 (+0.051s wolniej od Norrisa), choć do Yukiego stracił prawie 0.2s. Niemniej jednak P12 w aucie Alpha Tauri na pewno jest wynikiem zadowalającym, bo nawet jeżeli tor im pasował - to nie można było oczekiwać rywalizacji z Red Bullem, Mercedesem, Ferrari, Astonem Martinem, czy nawet Alpine. Start też był okej, przez moment zdołał wyprzedzić Piastriego - ale to jak wpuścił Oscara w zakręcie numer 3 to dramat - zupełnie nie spodziewał się ataku w tym momencie, i stracił dopiero co odzyskaną pozycję. Próba kontrataku do T5 nie miała szans powodzenia, więc w ostatecznym rozrachunku Nyck pozostał na T12. Przez kilkanaście okrążeń pozostawał w zasięgu DRSu za Piastrim, jednak gdy go zgubił - różnica zaczęła szybko rosnąć. Miało to związek z zaleceniem zarządzania oponami od inżyniera, w wyniku czego strata do Piastriego szybko urosła - a z tyłu Bottas zredukował swoją różnicę z 4 do 1 sekundy na przestrzeni trzech okrążeń. Strata do Piastriego drastycznie zwiększała się - na początku okrążenia 20 wynosiła około półtorej sekundy, na okrążeniu 30 wynosiła już prawie 8 sekund, tuż przed dublowaniem na okrążeniu 35 było to 12 sekund, a po przejechaniu 40 okrążeń (i dublowaniu przez Alonso) wyniosła ona prawie 21 sekund. To było wystarczająco na wykonanie pit stopu, co praktycznie zamknęło szansę na walkę o punkty przez Nycka. Inżynier motywował do dalszej walki informując o nadchodzącym deszczu na okrążeniu 48 (49 lidera), co Nyck potwierdzał obserwacjami kropel na wizjerze kasku na następnym okrążeniu. Już na okrążeniu 50 (51 lidera) Nyck pytał o wykorzystanie przejściówek, a na 51 zaraportował że definitywnie pada deszcz, potwierdzając informacje od inżyniera pochodzące od innych samochodów. Inżynier bardzo dobrze prowadził Nycka przez ten deszczowy moment, to trzeba przyznać - informacje z nasłuchu innych aut były przekazywane na bieżąco. Na okrążeniu 52 (53 lidera) inżynier zapytał czy Nyck da radę pozostać jeszcze jedno okrążenie, i ostrzegł przed autami które w szykanie jadą prosto. Nyck potwierdził że da radę, i mimo uślizgów (i prawie uderzenia w bandę) utrzymał się na torze. Komunikacja ze strony inżyniera była wzorowa, ze strony Nycka również było bardzo dobrze - na okrążeniu 53 (54 lidera) Nyck zawnioskował o zjazd do boksu po Intery - próbując podciąć McLareny. Nie był w stanie jednak przełączyć switcha aby dostosować ustawienia do nowych opon, prosząc o wsparcie inżyniera - z czym zdołali sobie poradzić, ale problemem były duże straty do McLarenów, więc do przeskoczenia Norrisa zabrakło czterech sekund. Problemem był też Magnussen na slickach, który chyba rozproszył Nycka w pierwszym zakręcie - co oznaczało z kolei, że tuż obok przemknął Valtteri Bottas - i tak jak szybko przemknął obok, tak szybko również i odjechał, na jednym okrążeniu zyskując 5 sekund, a na następnym - kolejne cztery, a jeszcze na następnym - ekstra 6 sekund (choć wpływ na to na pewno miał dubel od Alonso). Ogromne straty w zaledwie trzy okrążenia, ale okej - zrzućmy to na brak doświadczenia w jeździe na deszczówkach, i na niekorzyść Nycka trafił się akurat najtrudniejszy możliwy tor. Do końca wyścigu strata do Bottasa przekroczyła 28 sekundy, i w międzyczasie Nyck zyskał także pozycję na rzecz Tsunody - walczącego z problemami w układzie hamulcowym. Mam mieszane uczucia, bo chciałem ten weekend uznać jako pozytyw - ale mimo wszystko były problemy z utrzymaniem tempa jeszcze na suchym torze. Na mokrym dostrzegam okoliczności łagodzące, ale na suchym już nie są one tak mocne.


ZHO 5 - Zaczął od kiepskich kwalifikacji, bo gorszy od niego był tylko Perez - a do Bottasa stracił prawie pół sekundy (+0.485s), to duży cios. Na starcie przyjęli zatem strategię zjazdu na pierwszym okrążeniu, i jazdy na hardach aż do końca wyścigu, korzystając z ewentualnej szybkiej neutralizacji aby zyskać pozycję na torze. Softy sugerowały, że Zhou może chcieć próbować przeskoczyć inne auta wykonujące identyczną strategię, ale priorytetem była ostrożna jazda, aby nie złapać uszkodzeń. To się udało, a na dodatek gdy w nawrocie zrobił się korek - Zhou fajnie go wykorzystał, objeżdżając Pereza i Magnussena, i w sumie było blisko aby przeskoczył także i Sargeanta. Szkoda tylko, że Magnussen zdołał się odgryźć już dwa zakręty dalej - i to na twardych oponach! Jakby tego było mało, Stroll ścinając szykanę puścił Magnussena, ale wrócił przed Zhou - co kosztowało go kilka cennych sekund. Zjechał do boksu po twarde opony, i Alfa Romeo wypuściła go prosto pod koła Pereza - ale udało się uniknąć kolizji, to Zhou przyhamował aby nie uderzyć w Pereza. Po długim pit stopie przeskoczył Hulkenberga (który zjechał z uszkodzonym skrzydłem). Po pit stopie jechał tempem lepszym niż Magnussen, więc po paru okrążeniach dogonił trójkę Magnussen - Stroll - Perez, i spędził w niej kolejne okrążenia. Na okrążeniu 19 podjął bardzo nieudolną próbę wyprzedzenia Sargeanta, przy krótej spanikował i ściął zakręt - co wykorzystał Hulkenberg, wyprzedzając Zhou od zewnętrznej. Z Hulkenbergiem jechali sobie razem trochę w efekcie jojo - czasem różnica rosła do 5 sekund, aby po paru okrążeniach spadła do jednej sekundy. W ten sposób dojechali sobie do deszczu, o którym inżynier poinformował na okrążeniu 50 (51 lidera). Zhou potwierdzał, że deszcz faktycznie przyszedł, a już okrążenie później stwierdził że pada mocno, i pierwszy raz zobaczył flagę żółto-czerwoną. Na pytanie inżyniera czy da radę pozostać na torze, odpowiedział że to trudne - a pytanie o pit stop przyszło odrobinę za późno, zresztą był wtedy dublowany przez Ocona i Sainza. Do boksu zjechał zatem dopiero na okrążeniu 52 (53 lidera), na którym informował że jest bardzo mokro. Jego twarde opony wytraciły całą temperaturę, i pit stop był logiczną decyzją - jednak wypłynęła ona najpierw od inżyniera, Zhou tylko potwierdził. Po pit stopie, przejeżdżając przez drugi sektor, miał wątpliwości czy na pewno Intery są dobrą decyzją - sugerując "it's really wet" wnioskuję, że myślał nawet o ryzykowaniu z Wetami - i podkreślał to także na kolejnym okrążeniu. No cóż, rację miał inżynier - bo Zhou zdołał przeskoczyć dwa auta Haasa, które poczekały odrobinę dłużej i spróbowały właśnie zmiany na Wety. Wcześniejszy zjazd oznaczał także, że zdołał przeskoczyć Pereza, ale tempo Zhou było słabe - trochę pewnie wynikało to z tego, że wyścig już i tak był zamknięty, i głównym celem było nierozbicie się. Przed końcem wyścigu miał jeszcze zsansę ataku na mającego spore problemy z hamulcami Tsunodę, aby ostatecznie ukończyć na P13. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że bardzo szczęśliwemu P13 - ale po prostu popełnił mniej błędów niż kierowcy/zespoły za nim. 

Świetne zachowanie Zhou na pierwszym okrążeniu, wychwycił sporo miejsca w nawrocie.
Obrazek w pełnym rozmiarze tutaj.


ALB 7 - Kolejny który wzbudził u mnie mocno mieszane uczucia. Niby plusem był awans do Q2, solidnie zdystansował Sargeanta (-0.407s szybciej), na plus na pewno też pokonanie Strolla - ale w sumie to tyle. P13 zapewniało taką sobie pozycję wyjściową - bo ani nie jesteś w grupie walczącej o punkty, ani nie jesteś na dnie gdzie możesz sobie poczekać na rozwój sytuacji. Startując z P13 jesteś w samym środku młócki jaka będzie dziać się w nawrocie, i faktycznie tak było - bo Albona uderzył Stroll, a także skrzydło uszkodził Hulkenberg (uderzył w lewe tylne koło Alexa aż 3 razy, i nie przebił go!). Początkowo Alex trzymał się za de Vriesem, jednak z czasem dystans zaczął rosnąć. Alex narzekał na zużycie opon, szczególnie lewej przedniej - więc zespół postanowił zareagować i ściągnąć go do boksu na okrążeniu 19. Wcześnie, i zapewne niezgodnie z planem - ale problemy z oponami były na tyle spore, że Alex dał się wyprzedzić Bottasowi w nawrocie. Williams miał naprawdę niewielkie pole manewru, bo do de Vriesa tracili już 8 sekund, a do ostatniego punktującego Norrisa aż 13 sekund. Pit stop był zdecydowanie zmianą strategii na "oczekiwanie że deszcz nie przyjdzie", i za sprawą przewagi opon chciał sobie dać szansę na wyprzedzenie kogokolwiek, lub też większe szanse na przetrwanie gdy deszcz przyjdzie. Wrócił na tor jako ostatni, ale chwilę później zjechał też Sargeant (mający dokładnie takie same problemy), i zaczęła się pogoń za Zhou - od którego jechał około 0.5s szybciej, a na niektórych okrążeniach nawet i sekundę. Dogonił go całkiem sprawnie, ale nie było to wystarczająco szybciej aby wyprzedzić, a dodatkowym problemem były dublujące samochody. Na okrążeniu 50 (51 lidera) Alex zauważył, że deszcz zaczyna padać. Inżynier podawał mu informację, że jest to deszcz level 1, ale Alex uważał że jest to minimum level 3. Decyzję o pit stopie podjął na kolejnym okrążeniu, gdy inżynier faktycznie zgodził się, że jest to level 3, oraz gdy Alex po raz drugi z rzędu nie zmieścił się w szykanie. Niestety, nie było możliwości przeskoczenia Zhou, ponieważ przepuścił dublujących Hamiltona i Leclerka, i to kosztowało go cenne ułamki sekund. Za Zhou pozostał już do końca wyścigu, ale zyskał jeszcze pozycję na rzecz Tsunody, podążając za Zhou w pierwszym zakręcie. P14 było wynikiem powyżej oczekiwań, ale ciężko było wymagać czegokolwiek więcej. Wynik dobry, ale nie fenomenalny.


TSU 8 - Świetny weekend, który nie doczekał się należytego zwieńczenia. Autem o dość taczkowej reputacji zrobił P9 (pewnie, Norrisa przyblokował Leclerc), i obronił tą pozycję dobrym, choć nieco zbyt ostrożnym startem. Pewnie, ciężko oczekiwać żeby nadążał za grupą od Ocona do Russella - do okrążenia 10 było bardzo dobrze, potem strata zaczęła rosnąć. Początkowo po pół sekundy na okrążeniu, a potem sekundę na okrążeniu. Jednocześnie McLareny za nim także zaczęły nieco gubić dystans - oznaczało to, że jego pozycja w walce o punktowaną pozycję staje się coraz mocniejsza, ale minusem był fakt, że o nic więcej niż P9 nie powalczy - bo zawodnicy z przodu zdołali zjechać do boksu i wyjechać przed Yukim. Zaczął narzekać na przyczepność mniej więcej gdy zbliżał się deszcz, jednak miał oto związek głównie z mocnym zużyciem lewej przedniej opony. Na okrążeniu 50 (51 lidera - mimo że Yuki nie był zdublowany, to Max był jakieś 15 sekund z tyłu) dublował Sargeanta, i okrążenie później został poproszony przez inżyniera aby cisnął. Tor jednak stawał się już powoli mokry, co wpływało na czasy okrążeń i przyczepność. Yuki jednak tego nie zgłosił sam, a dopiero gdy został poproszony o potwierdzenie przez swojego inżyniera. Myślał że będzie musiał zjechać, zawahał się - ale inżynier krzyknął "Stay out", więc Yuki pozostał na torze. Niestety, u Yukiego początkowo objawił się brak inicjatywy - nie poinformował o intensywności opadów, a pytanie inżyniera (zapewne w reakcji na zgłoszenia od innych kierowców) odebrał jako prośbę o zjazd. Dopiero na okrążeniu 52 (53 lidera) Yuki zapytał czy to już czas na przejściówki, jednak inżynier prosił o pozostanie na torze na jeszcze jedno okrążenie. Obawiali się, że jest za wcześnie - wtedy na Intery zdecydowali się tylko Stroll i Bottas, którzy nie stanowili zagrożenia dla Tsunody, a Yuki i tak nie miał szans podcięcia Gasly'ego (strata wynosiła około 35 sekund, na kilku okrążeniach zaliczyła bardzo duży przyrost). Gdy inżynier zapytał, czy warunki są lepsze czy gorsze - zapytany przez inżyniera o to, czy potrzebuje Intermediatów - odpowiedział twierdząco, i zjechał do boksu. Ze stratą prawie 40 sekund do Pierre'a była to bardziej próba obrony przed McLarenami (Piastri +6 sekund z tyłu, Norris +18). Wartym odnotowania jest fakt, że pit stop nie poszedł zgodnie z planem, był dość długi (około 9 sekund dłuższy od zwykłego, przez problemy ze zdjęciem prawej przedniej opony), oraz inny fakt - że w tym samym momencie w boksach pojawił się Alonso, celem założenia slicków. Punkt dla Tsunody. Obrona przed McLarenami też okazała się skuteczna - po wyjeździe z boksów tracił do Norrisa +14s, a do Piastiego +20s - i udało mu się w to jedno okrążenie zredukować tą różnicę kolejno do 6 i 8 sekund, a na dodatek - Norris musiał czekać na obsłużenie Piastriego, co pozwoliło wrócić Tsunodzie na P9 bez najmniejszego problemu, zwiększając swoją różnicę nad Piastrim do 15 sekund (wobec 6 przed pit stopem, zysk netto 9 sekund). Niestety, gdy wszystko wyglądało na załatwione, P9 podane na tacy - pojawiły się spore problemy z hamulcami. Tempo diametralnie spadło, notował gorsze czasy od Piastriego o około 3-5 sekund. Kwestią paru okrążeń było aż Oscar go dogoni, i biorąc pod uwagę warunki pogodowe - także i wyprzedzi. Procedurę jeszcze przyśpieszył Norris, który wyprzedził Piastriego w walce na torze, a potem dorwał Yukiego przed pierwszym zakrętem. Manewr powtórzył okrążenie później Oscar, i w ten sposób Tsunoda wypadł poza punktowaną dziesiątkę. Na domiar złego, problemy pogarszały się, i przed zakrętem numer 5 nie udało się wyhamować - musiał ratować się ucieczką w ul. Nico Rosberga, spadając na P13. To nie był jednak koniec smutnego spadku w dół, bo wyprzedził go jeszcze Zhou i Albon. Z tyłu nie gonili, więc na tym się skończyło - P15. Niezasłużone, bo Yuki swoją postawą zapracował na punkty - i będę tego poglądu bronił.


PER 1 - Koszmarny weekend, ale ten koszmar sprowadził na siebie sam Perez. Wszystko zaczęło się od wypadku w Q1, kiedy to przesadził na jednym z pierwszych okrążeń i przydzwonił tyłem w bandę. Zrzuciło go to na P20, co już na dzień dobry niemal ograniczyło jego szanse na walkę o punkty. W samym wyścigu próbował się przebijać, co w większości przypadków kończyło się kolizjami - zaliczył jeden fajny manewr wchodząc Sargeantowi w zakręcie 19, ale poza tym - rozmiar bolidów zrobił swoje, niemal nie dało się wyprzedzać. Trochę robił też za króliczka doświadczalnego, badając zachowanie opon dla Maxa - jako że sam nie miał szans na jakiekolwiek punkty. Do tego dochodzą debilne zachowania, tak jak wtedy gdy próbował wyprzedzić Strolla gdy dublował go Verstappen - pomysł miał dobry, ale Stroll przejrzał jego plan, i gdy Perez najechał na koło Strolla, podbiło go i ściął szykanę, ale pozycję postanowił sobie zatrzymać, mało tego - oskarżał Strolla o to, że go wypchnął (XD). Incydent zanotowali sędziowie, i nagle - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Perez jednak oddał pozycję Strollowi - ale zanim to zrobił, uderzył w tył Magnussena (oczywiście oskarżając o "brake testing" XDD). Może i musiał oddać pozycję, ale przynajmniej uszkodził przednie skrzydło. Niestety, jedna rzecz którą trzeba podkreślać do złudzenia - to Perez sam popełnił błędy który sprawiły, że znalazł się na dnie stawki, bez jakichkolwiek szans na walkę o punkty. No cóż, mit o byciu mistrzem torów ulicznych chyba właśnie pękł z hukiem, bo jak tak sobie przypomnę jego "wybitne wyniki" to większość z nich była zwykłym fartem (mam przypomnieć co się stało w Singapurze 2022, Azerbejdżanie 2021, czy Monako 2016?). I chyba Perez sam w ten mit uwierzył, i dlatego przegiął w Q1 - kończąc ten weekend zanim się jeszcze na dobre zaczął. Taki rezultat nie przystoi pretendentowi do tytułu, i jest to zwyczajnie niedopuszczalne na tym poziomie. 


HUL 5 - Nie ma co ukrywać, czuć rozczarowanie. Obydwa auta odpadły w Q1, i choć były blisko - to Nico musiał uznać wyższość Kevina (ale tylko o +0.009s). Ruszył bardzo odważnie na starcie, chciał wykorzystać niezdecydowanie swoich rywali. Omal nie doszło do kolizji w pierwszym zakręcie między partnerami z zespołu, ale dzięki temu zyskał dobrą pozycję do ataku na Zhou - co zrobił w zakręcie numer 3. Potem mocno, odważnie zaatakował Sargeanta w zakręcie numer 5, nieco rozpychając się łokciami, w nawrocie aż trzykrotnie lekko uderzył w tylną oponę Albona, a potem zdołał wyprzedzić Strolla na dojeździe do T7. Agresywny na starcie, co dało mu zysk aż czterech pozycji. Niestety, gwoździa szybko wbił mu inżynier wyścigowy, który poinformował go że mają przebitą oponę - i na pierwszym okrążeniu zjechał do boksu, tracąc cały wypracowany zysk. Przez problemy z tylnymi kołami spadł za Pereza i Zhou (dla których były to pit stopy planowe), lądując na ostatnim miejscu - jednak z opcją dojechania do końca jeżeli deszcz nie przyjdzie. Dość złudną opcją, bo jednak mówimy o Haasie który mocno niszczy opony - ale jednak opcją. Niestety, sędziom nie spodobał się manewr wyprzedzania na Sargeancie - za tą divebombę sędziowie ukarali go pięcioma sekundami. Kara była podwójna, bo to właśnie tą divebombą spowodował przebicie lewej tylnej opony - bo Sargeant aby zmieścić się w zakręcie, musiał zacząć skręcać - a Nico jeszcze jechał prosto, i w ten sposób Sargeant dotknął jego opony. Jadąc na nowych oponach wraz z grupą szybko dogoni ogon peletonu, i gdy Saregantowi zaczęły psuć się opony - zdołał wykorzystać niemrawe próby Zhou, wyprzedzając najpierw kierowcę Alfy - a chwilę później i kierowcę Williamsa - tym razem na dohamowaniu do szykany, i bez kolizji. Znowu jednak musiał gonić, bo Perez zdążył odjechać - ale chwilę później utknął w grupie Magnussena i Strolla. Nico jechał szybciej o pół sekundy, więc zdołał dogonić - akurat w czasie gdy dublował go Verstappen. Gdy Perez zjechał z uszkodzeniami, wydawało się że Hulkenberg może atakować Strolla - ale chyba przeszarżował z oponami, bo zaczął tracić kontakt z Astonem Martinem. W ten sposób dojechał do deszczu - był chwalony za pracę nad oponami, która mogła teraz zaprocentować. Pierwsze krople zaraportował na okrążeniu 49 (50 lidera), a śliski tor już na kolejnym okrążeniu. Pomimo wczesnych obserwacji, nie zdecydowali się na hazard z wczesnym założeniem deszczówek - a wręcz przeciwnie, uznali że spróbują pozostać na torze i zyskać pozycję, uznając że deszcz będzie krótki i/lub mało intensywny, i to pomimo faktu że Hulkenberg zgłaszał że warunki w sektorze drugim są bardzo ryzykowne ("very tricky", w sensie że łatwo o błąd), ale jednocześnie zaznaczał że sektor trzeci wciąż jest suchy. Zespół podkreślał, że twierdzą że deszcz będzie krótki, i szybko wyschnie - dlatego podjęli decyzję o pozostaniu na torze. Nico nie protestował, uwierzył w zapewnienia zespołu - i dzięki temu miał miejsce w pierwszym rzędzie aby obejrzeć ślizg Sainza w Mirabeau. Sam Hulkenberg też się ślizgnął w zakręcie numer 7, uderzył lekko lewym tylnym kołem - zgłosił to zespołowi, obawiając się przebicia opony - jednak zespół twierdził, że na wykresach nic nie widać, jednak ulegli prośbie Hulka i ściągnęli go do boksu, podczas którego odhaczył karę 5 sekund za incydent z pierwszego okrążenia, a na wyjeździe dodatkowo został przytrzymany z powodu korka w boksach. Nie wyszło jedno ryzyko, więc Nico pomyślał o innym - aby zaryzykować założenie Full Wetów. Pomimo tego, że Perez i Magnussen jechali na Full Wetach, i byli wolniejsi - Nico uznał że nie mają zbyt wiele do stracenia, i namówił zespół na taką zmianę. Co prawda dopytywał czy będzie jeszcze padać, bo według niego trochę przestało - ale zespół podjął już decyzję i został ściągnięty do boksu. Najszybszy na torze nie był, ale gonił poobijanego Pereza. Zyskał pozycję, gdy ten wrocił na Intery, który były właściwymi oponami - tempo Nico mocno spadło, i Perez błyskawicznie nadrobił dystans ich dzielący, ale nie wyprzedził Hulka - . Nico w trakcie tej pogoni nawet myślał o powrocie na Intery, jednak jako że nie miało to większego znaczenia, i tak o nic nie walczyli - raczej skupił się na dojechaniu do mety, aby ta niedziela się już skończyła. Na domiar złego, sędziowie dopatrzyli się nieprawidłowego odbycia kary przez Hulkenberga, i w samej końcówce wyścigu nałożyli karę 10 sekund. Dużo problemów, ale Nico nie był wszystkiemu winien - zespół też trochę pomógł swoimi nietrafionymi decyzjami. Zdecydowanie weekend do zapomnienia, ale głowa do góry - byli gorsi.


SAR 4 - Nie było tragedii, ale szału też nie - raczej po prostu było słabo. Zaczęło się od odpadnięcia w Q1, ale był naprawdęblisko awansu (+0.075s do Bottasa), na starcie też nie było źle - starał się być ostrożny, a nawet udało mu się wyprzedzić Valtteriego w T1. W T5 divebombę zrobił mu Hulkenberg, i utrącił lotkę z przedniego skrzydła. Potem Logan w nawrocie uderzył w lewe tylne koło Bottasa, ale obaj mogli kontynuować bez większych uszkodzeń. Stabilnie podążał za Valtterim, jednak dość szybko zaczęły się problemy z utrzymaniem opon. Sargeant odczuwał to mocniej niż Albon, mocno się ślizgał szczególnie w zakręcie numer 4 i numer 8. Odstęp się powiększał, co pracowało na korzyść Alexa. Trwało to jednak tylko do okrążenia 17, kiedy wszystko się posypało. W zakręcie numer 5 divebombę zrobił mu inny Haas - Kevina Magnussena, tym razem bez kolizji. Na dohamowaniu do zakrętu 18 pod łokieć wszedł mu Lance Stroll, i od razu za nim podążył Sergio Perez, wchodząc przed T19. Na kolejnym okrążeniu próbował także i Zhou, jednak początkowo udało się przed nim bronić. Gdy na kolejnym okrążeniu Zhou wyprzedził Hulkenberg, błyskawicznie zaatakował na dohamowaniu do szykany - i w ten sposób Sargeant stracił 4 pozycje w 3 okrążenia. Ta katastrofa została przerwana przez zespół, który zainterweniował i ściągnął Logana do boksu, na tak potrzebną zmianę opon. Jednak już po trzech okrążeniach Sargeant uderzył ścianę na wejściu w szykanę, po wewnętrznej - i musiał ponownie zjechać do boksu. Tym razem założyli mu miękkie opony, trochę z braku opcji - ale już i tak wyścig był załatwiony. Przez moment był nawet blisko wyprzedzenia Pereza, gdy ten zjechał do boksu - ale ostatecznie zdołał wyjechać tuż przed Loganem, i błyskawicznie odjechał do przodu. Gdy przyszedł deszcz, Logan trzymał się całkiem nieźle - choć nie ma co ukrywać, że miękkie opony miały największe szanse przetrwania na wilgotnym torze. Dzięki opadom, miał okazję po raz pierwszy przejechać się samochodem F1 na deszczówkach. Pech chciał, że był to najtrudniejszy na taką okazję tor w całym kalendarzu. Niestety nie umiem stwierdzić, czy pomógł zespołowi w podjęciu decyzji o zjeździe - ponieważ kanał Team Radio Sargeanta również nie działa. Dzięki zmianie w odpowiednim momencie zdołał się jednak wygrzebać z ostatniego miejsca, ponieważ Magnussen pozostał na torze zbyt długo. Ze względu na brak presji czasowej, mógł w spokoju kontynuować jazdę swoim tempem, i dzięki temu mógł się sporo nauczyć. Ile się nauczył - tego się dowiemy w przyszłości, po kolejnych próbach jazdy na deszczówkach. Tym razem może będą one "o coś".


MAG 5 - Podobnie jak u Hulkenberga, Kevin nie może być zadowolony z takiego weekendu. Co prawda pokonał Hulkenberga w kwalifikacjach (ledwo, bo tylko o -0.009s), ale potem niewiele z tego wynikło. Dobrze ruszył na twardych, mógł dobierać się do Sargeanta - ale z przodu przyblokował go Bottas. Dwa zakręty później znowu przyblokował go Bottas, co kosztowało go pozycję na rzecz Hulkenberga. W nawrocie przyblokował go Sargeant (którego przyblokował... Bottas!), i Kevin został objechany od zewnętrznej przez Zhou - któremu jednak szybko zdołał się odgryźć w zakręcie numer 8. Gdy przeskoczył Strolla, ostatecznie znalazł się na P16, za plecami Sargeanta. Dość długo za nim podążał, ale ostatecznie był w stanie go zaatakować - piękna divebomba w zakręcie numer 5, i w przeciwieństwie do Hulkenberga - nie doprowadził do kolizji. Z Bottasem czasem się od siebie oddalali na 5 sekund, aby potem się zbliżyć do zasięgu DRSu - i tak dojechali do deszczu,  cały czas utrzymując za sobą Strolla. Na okrążeniu 49 (50 lidera) został ostrzeżony o możliwym lekkim deszczu w zakręcie numer 5, co Kevin potwierdził dopiero na kolejnym okrążeniu - po drugim meldunku od inżyniera. Ten dodatkowo informował o kierowcach zjeżdżających po slicki, prosząc Kevina aby utrzymał się na torze na slickach jak najdłużej. Z ogona zniknął mu Stroll, który zjechał po przejściówki - a Magnussen miał coraz większe problemy z utrzymaniem się na torze. Pomimo tego, Kevin na pytanie o stan toru Kevin skupiał się na tym, że sektor trzeci jest całkowicie suchy (ang. bone dry), ale zauważał coraz wyższą intensywność deszczu w drugim sektorze. Zespół na okrążeniu 53 (54 lidera) przekazał informację, że przewidują że deszcz za kilka minut przestanie padać - i proszą Kevina o pozostanie na torze na slickach, o to żeby przetrwał. Inżynier tłumaczył się, że w ich sytuacji muszą podjąć ryzyko, ale Kevin tylko potwierdził że zrozumiał polecenie zespołu, i podjął się jego realizacji. Zaledwie pół okrążenia później Magnussen dostał polecenie zjazdu do boksu, ale Kevin zapytał zespół czy są pewni - twierdząc, że z tego może być czerwona flaga. Inżynier dodał, że jeżeli Kevin woli zostać - to może pozostać na torze na slickach. Dostał się na P12 i nie dziwi fakt, że chciał ryzykować pozostaniem na torze - jednak był jedynym, ostatnim kierowcą na slickach, i jego tempo drastycznie spadło. Na okrążeniu 55 (56 lidera) potwierdzał, że deszcz stał się za mocny, a jego inżynier ponownie zaprosił go do boksów. Mimo tego, postanowił w dalszym ciągu pozostać na torze! Mało tego, zapraszał także i Safety Car do przyłączenia się do wspólnych jazd, licząc że neturalizacja może mu dać tańszy pit stop. Wtedy zespół zmienił podejście, i postanowili zaryzykować inaczej - zakładając full wety, licząc na zwiększenie intensywności deszczu. Zanim jednak zjechał, ślizgnął się w zakręcie 18 i uderzył w bandę im. Michaela Schumachera. Pomysł ze zmianą opon na full wety okazał się równie mocno nietrafiony, co wcześniejsze ryzyko - bo tor nie był wystarczająco mokry, i dość szybko przesychał - ale też nie na tyle, aby móc jechać na slickach. W związku z tymi niepowodzeniami zespół postanowił wycofać Magnussena z wyścigu, skracając jego męki na 3 okrążenia przed metą. Dwukrotnie zaryzykowali ze strategią, i dwukrotnie nie trafili. Weekend do zapomnienia.


STR 3 - Kolejne poważne ostrzeżenie. Tym razem nie ma "błędu z oponami" na obronę, i za nędzne P14 w kwalifikacjach należy się srogi opierdol od ojca, bo auto pozwalało na naprawdę wiele więcej. Narwany Lance szybko próbował odzyskiwać pozycje, co skończyło się kolizją w nawrocie, gdy próbował wejść Albonowi od zewnętrznej. Nie ma mowy o jakiejkolwiek winie Alexa, bo Stroll wpychał się w miejsce którego nie było. Uderzył najpierw w bandę, a potem odbił się w stronę Albona. Jakby tego było mało, zjeżdżając do zakrętu numer 7, dalej wpychał się w miejsce którego nie było, i Alex najechał na przednie skrzydło Strolla. Lance podejrzewał przebitą oponę, i zaczął przepuszczać kolejne auta - ale zespół kazał mu jechać dalej, twierdząc że po ich stronie wszystko wygląda dobrze. Mimo wszystko Lance nie był ostatni, bo trzech kierowców zjechało do boksu (Perez, Hulkenberg i Zhou). Faktem na pewno było uszkodzone przednie skrzydło, ale inżynier kazał kontynuować jazdę. Lance kontynuował i odnalazł pewien rytm, był w stanie kontynuować jazdę za Magnussenem. Gdy Sargeant pogubił się i pozwolił Magnussenowi wejść pod łokieć, pół okrążenia później także i Stroll zdołał wyprzedzić Williamsa - na dohamowaniu do zakrętu 18! To na pewno na plus, bo miejsce ataku było zupełnie niespodziewane. Po kilkunastu okrążeniach jazdy za Magnussenem doszło do dublowania ze strony Verstappena, i wyprzedzenia przez Pereza - tutaj także trzymam stronę Strolla, bo Perez próbował sprytnie wejść pod łokieć od zewnętrznej, Lance go przejrzał - i Perez uderzył w prawą część samochodu Strolla, po czym ściął szykanę i kontynuował jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Gdy sędziowie zanotowali incydent, Perez "trochę oddał" pozycję, a tak naprawdę po prostu uderzył w tył Magnussena i uszkodził sobie skrzydło. W ten sposób Stroll kontynuował aż do deszczu, kiedy razem z Bottasem zjechali jako pierwsi kierowcy z całej stawki. Aston Martin trochę postanowił wykorzystać go jako królika doświadczalnego pod kątem pomocy Alonso, skoro w sumie już i tak o nic nie walczył. Na Interach jechał szybko, wyprzedził Pereza - i prawie oddublował się względem Gasly'ego, ale Pierre ściął szykanę i nieco blokował Lance'a. Niestety, na mokrym torze u Lance'a problemy pogłębiały się. Zablokował koła na dohamowaniu do zakrętu numer 5, stracił masę czasu cofając na tor, a potem uderzył w bandę w nawrocie, oraz w zakręcie numer 7. Zachowanie auta faktycznie jest dziwne, trochę wygląda jakby na wyboju na wyjściu z zakrętu numer 4 uszkdozeniu uległo zawieszenie, i Lance także twierdził że coś było uszkodzone - ale łatwiej było przypiąć łatkę ogura, bo w sumie na pierwszy rzut oka tak to właśnie wyglądało. Warto zauważyć, że już od wejścia w Casino praktycznie jechał bokiem, a biorąc pod uwagę że od samego początku jechał uszkodzonym autem (chwilowo pomińmy "kto spowodował te uszkodzenia"), jestem nawet skłonny uwierzyć w trudności z utrzymaniem uszkodzonego auta na torze. Jednak gdy dorzucimy kwestię "kto spowodował te uszkodzenia", nie mogę wystawić Strollowi dobrej oceny za ten wyścig - a przed złotym gównem uratował go tylko Sergio Perez. Wieczór w Monako mógł być gorszy niż stereotypowy wieczór po wywiadówce.

Kolizja Strolla z Albonem na pierwszym okrążeniu, widziana z perspektywy Hulkenberga.

Nagrody indywidualne: 
Złota gwiazdka: Esteban Ocon
Srebrna gwiazdka: Max Verstappen
Brązowa gwiazdka: Fernando Alonso

Złote gówno: Sergio Perez


I na koniec, klasycznie podsumowanie w formie tabeli - stan po GP Monako. Tabela zaczyna powoli nabierać kształtów:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Awantury wewnątrz zespołów w GP Japonii

GP Japonii było średnio ciekawym wyścigiem. Padło łupem wracającego do formy Verstappena, który bez większych problemów zwycięży...